🥌 Dzieci Prowadzące Do Ślubu

Praktyczne porady na wygłoszenie tekstu błogosławieństwa. Wygłoszenie błogosławieństwa w dniu ślubu swoich dzieci to emocjonalne i znaczące doświadczenie. Choć chwila ta jest pełna miłości i radości, może również przynieść tremę i niepokój. Dlatego ważne jest, aby dobrze się przygotować, zarówno mentalnie, jak i
Niektóre z nich zapłakane głośno domagają się pomocy, inne tylko wyłamują palce i szepcą modlitwy. Rodzice chcą wydać je za starszych mężczyzn, których nawet nie widziały na oczy. Oznacza to dla nich wyrok dożywotniego niewolnictwa w domu i szybkiego macierzyństwa, choć same są jeszcze dziećmi. A ich jedyna nadzieja na ucieczkę przed takim scenariuszem? Cicha 24-letnia nauczycielka, Vijaylaxmi Sharma. Dziesięć lat temu Vijaylaxmi udało się wymknąć złemu losowi. Teraz młoda kobieta chce poświęcić życie ratowaniu innych dziewczynek przed niebezpieczną tradycją. W Europie taka praktyka może wzbudzić tylko potępienie, lecz w wielu rejonach Indii to społeczna norma, nawet jeśli w 2006 roku wprowadzono prawny zakaz małżeństw poniżej 18. roku życia. Wbrew przepisom tysiące nastolatek co roku wychodzi za mąż wbrew swej woli, a policja biernie się temu przygląda. Zgodnie z danymi międzynarodowej organizacji ochrony dzieci UNICEF-u 40 proc. wszystkich dziecięcych małżeństw odbywa się w Indiach, a ponad 50 proc. kobiet w Indiach poślubiono, gdy miały mniej niż 18 lat. W niektórych stanach statystyki są jeszcze bardziej przygnębiające. Wiejskie rodziny zazwyczaj są ubogie, tymczasem posiadanie córki uchodzi za duże obciążenie finansowej, gdyż od kobiet nie oczekuje się aktywności zawodowej i przynoszenia do domu pensji, by podzielić się nią z rodzicami. Edukacja dziewcząt nie jest uważana za priorytet. Oczekuje się od nich, że szybko wyjdą za mąż i osiądą w domach, gdzie będą służyć do końca swoich dni. Aby zminimalizować koszty rodziny wolą przekazać dziewczynki panom młodym w zamian za odpowiednią opłatę. Tylko nielicznym dziewczynkom uda się dotrzeć do domu Vijaylaxmi - małego, trzypokojowego budynku, który kobieta dzieli z rodzicami i braćmi. Rodzina nie może sobie pozwolić na pralkę - prąd jest dobrem luksusowym - lecz dom jest czysty i zadbany. I trudno nie wzruszyć się na widok Vijaylaxmi, która czule pociesza zrozpaczone dziewczynki. Aż za dobrze wie, co czują. Bo Vijaylaxmi była w tej samej sytuacji, gdy miała 13 lat. Jej rodzice, matka Kamala Devi, 39-letnia gospodyni domowa i Sharvan Lai, lat 52, farmer, zdecydowali zabrać ją ze szkoły i wydać za mąż za 15 lat starszego mężczyznę. Miała być matką i żoną w czasie, gdy jej koledzy będą odrabiać lekcje i beztrosko się bawić. W zamian za to rodzina miała dostać uzgodnioną kwotę, choć dziecko nie wiedziało, na ile je wyceniono. A jednak Vijaylaxmi, w przeciwieństwie do tysięcy innych dziecięcych narzeczonych, i na przekór swej młodości i niedoświadczeniu, postanowiła postawić się rodzinie i tradycji. Co więcej, wygrała. Żeby zrealizować marzenie o karierze nauczycielki wydała wojnę rodzicom, którzy ostatecznie odstąpili od swoich planów. A jej zwycięstwo szybko stało się inspiracją dla innych. - Rodzice tylko przestrzegali tradycji - usprawiedliwia ich. - Tak jak wielu innych zwyczajnie nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów, nie rozumieli, że czynią zło. To tylko prości ludzie. Wierzyli, że wydając mnie za mąż za tego mężczyznę zapewniają mi bezpieczną przyszłość i pozycję w społeczeństwie. Nie mam im tego za złe. Nie wiem, skąd wzięłam siłę, by im się postawić. Coś we mnie podpowiadało mi, że los młodej żony jest nie dla mnie. Pamiętam koleżanki, które rzuciły szkołę w wieku 13 lat. Jedna z nich przed ślubem wymykała się rodzicom i płakała z powodu ich decyzji. Patrzyłam na nią ze współczuciem. Nie miała dość odwagi, by zaprotestować. Straciłam z nią kontakt. Słyszałam, że zaszła w ciążę w wieku 14 lat i umarła przy porodzie. Szalałam z rozpaczy. Jej historia utwierdziła mnie w mojej decyzji. Jednak przed Vijaylaxmi stanęło bardzo trudne zadanie: miała przekonać rodziców, że wie lepiej, jak ma wyglądać jej przyszłość. - Stoczyłam walkę - przyznaje. - Najpierw ukarali mnie, zostałam zamknięta na dwa dni w pokoju bez jedzenia i picia. Sądzili, że ulegnę. Tymczasem tylko zwiększyli moją determinację. Mijały miesiące, a postawa Vijaylaxmi stawiała jej rodziców w niezręcznej sytuacji. Sąsiedzi wytykali ich palcami, wyśmiewali. - Wystąpiłam przeciwko lokalnemu zwyczajowi. Tutaj wszyscy sądzą, że dziewczynki należy szybko wydać za mąż. Potępili nas za mój bunt - opowiada. - Ludzie szydzili z mojego ojca za to, że wciąż ma niezamężną córkę. Wypisywali o mnie wstrętne rzeczy na murach, ludzie nie odzywali się do mnie - albo dlatego, że potępiali moje zachowanie, albo dlatego, że nie chcieli sprawiać wrażenia, że ze mną sympatyzują. Niektóre z dziewczyn w szkole podziwiły mnie, inne uważały za wariatkę. Błagałam rodziców, by zmienili zdanie. "Nie rozczaruję was - mówiłam. - Pewnego dnia wyjdę za mąż, tylko nie teraz, dajcie mi odrobinę czasu". Jestem jedyną córką w rodzinie. Moi bracia Mahesh, lat 20 i Vijay Kumar, lat 22, nie potrafili zrozumieć, dlaczego narażam rodzinę na to wszystko. Czasem sama zastanawiałam się, czy postępuję właściwie. Zwłaszcza wtedy, gdy widziałam rozpacz rodziców. Co dzień zmagałam się ze sobą. Moje przekonania stały w sprzeczności z dobrem mojej rodziny. Ale nie zamierzałam zdradzić samej siebie. Wiedziałam, że jestem więcej warta niż za mnie zapłacono. Aż pewnego dnia do drzwi Vijaylaxmi zapukała sąsiadka. Jej 14-letnia córka właśnie zmarła przy porodzie. Zrozpaczona kobieta wyrzucała sobie, że pozwoliła na to małżeństwo. - Straciłam dziecko - mówiła. - Tak bym chciała cofnąć czas i postąpić inaczej. Z kolei inna kobieta opowiedziała rodzicom, jak jej córka w wieku 14 lat została wdową i zgodnie z miejscową tradycją miała żyć samotnie do końca swoich dni. Jej życie ledwo się zaczęło i już się skończyło. Stopniowo Kamala zaczęła zmieniać swe poglądy. - Moja matka jest dobrą kobietą i ostatecznie zaufała mi - opowiada Vijaylaxmi. - Udało jej się przekonać również tatę. W szkole dostawałam świetne oceny, pewnego razu do naszego domu wpadł nauczyciel i bardzo chwalił moje osiągnięcia. Bardzo mi pomógł, choć nie był świadom mojej rodzinnej sytuacji. Rodzice w końcu zrozumieli, jak ważna jest dla mnie nauka i odwołali ślub. Czułam się tak jakbym narodziła się na nowo. Minęło 13 lat odkąd Vijaylaxmi stoczyła swoją walkę o wolność, lecz kolejka dziewczyn przed jej domem pokazuje, że problem dziecięcych ślubów wciąż jest aktualny. Młoda nauczycielka jest jednak zdecydowana, by ukrócić tę praktykę. - Chciałabym pomóc każdej młodej dziewczynie, czy to z mojej wioski, czy z innych rejonów - mówi. - Zmiany są możliwe i nie musimy przestrzegać złej tradycji. W XXI wieku naprawdę nie ma miejsca na dziecięce panny młode. Wieści o zwycięstwie Vijaylaxmi szybko się rozniosły. Inne dziewczyny z zachwytem słuchały o jej odwadze. - Przez miesiące i lata patrzyłam, jak moje rówieśnice wychodzą za mąż, aż wtem sytuacja zaczęła się zmieniać - wyjaśnia. - Dziewczynki nabrały przekonania, że nie musi tak być i zaczęły pukać do moich drzwi prosząc mnie o interwencję w ich domach. Wciąż byłam tylko nastolatką, lecz wzięłam na siebie to zadanie. Nie wiem, skąd biorę na to wszystko odwagę. Rodziny zaczęły słuchać tego, co mam do powiedzenia, zgłaszało się do mnie coraz więcej dziewczyn z okolicznych wiosek i miasteczek. Vijaylaxmi także odwiedzała domy, gdzie planowano dziecięce śluby, prosiła rodziców, by poczekali, aż córki będą gotowe do małżeństwa. Vijaylaxmi opowiada rodzinom swoją historię, wyjaśnia, jakie argumenty przekonały jej własnych rodziców, stara się zmienić sposób myślenia o przyszłości córek. Jak dotąd udało jej się ocalić przynajmniej 20 dziewczynek, które zamiast przedwcześnie wyjść za mąż mogły zostać w szkole, a później same decydować o swoim losie. - Nie było mi łatwo - wspomina. - Czasem zastanawiałam się, co ja właściwie robię. Kto dał mi prawo, by mieszać się w ich życie? Lecz wtedy przypominałam sobie, jak się czułam, gdy rodzice wyznaczyli mi męża. Występowałam w imieniu dziewczyn, które nie miały tyle odwagi co ja. Wielkim sukcesem Vijaylaxmi było odwołanie ślubu Angeli, lat 11 i jej siostry Priyanki, lat 16, które miały wyjść za mąż tego samego dnia w maju zeszłego roku. Rodzice wynaleźli im mężów i chcieli szybko rozwiązać sprawę. W odpowiedzi zdesperowana Angeli uciekła z domu. - Wiedziałam, co sobie zaplanowali i nie mogłam się podporządkować - opowiada. - Schroniłam się u babci, która mieszkała w okolicy domku Vijaylaxmi, poznałam jej historię i poszłam ją odwiedzić. Poprosiłam o interwencję u swoich rodziców. Nie wydano nas za mąż tylko dzięki niej. - Rodzice sióstr byli upartymi ludźmi - wspomina Vijaylaxmi. - Ostatecznie jednak uznali moje racje. Zrozumieli, że ich córki mogą żyć inaczej. Wielu ludzi tutaj nie ma wykształcenia i potrzebuje kogoś, kto by im coś podpowiedział. Sukcesy napędzają jej entuzjazm. Priyanka, Seema, lat 16, Sunita, lat 14 i 12 innych dziewczyn donoszą Vijaylaxmi, gdy ktoś zamierza wydać swoją córkę za mąż i wspólnie idą jej z pomocą. Niesamowite jest to, że dotąd miały stuprocentową skuteczność. Vijaylaxmi marzy, by podróżować po Indiach i odradzać rodzicom przedwczesne śluby ich córek. Nawet nie chce myśleć o tym, jak by wyglądało jej życie, gdyby przed laty się nie zbuntowała. - Mamę wydano za mąż w wieku 13 lat - opowiada. - Sądziła, że pójdę w jej ślady. Nie znała innego życia. Pokazałam jej, że tak być nie musi. Pora, by całe Indie zrozumiały, że jest też inna droga. Kamala bardzo dziś żałuje, że próbowała przymusić córkę do małżeństwa. - Patrzę na to wszystko, przez co musiała przejść z mojego powodu i jest mi strasznie przykro - przyznaje. - Nie wiedziałam, że postępuję źle. Dziś dziękuję córce za to, że mnie odmieniła, że dała mi wiedzę. Jestem z niej niesamowicie dumna. Jest dla mnie wszystkim. Teraz Vijaylaxmi czuje się gotowa do małżeństwa i rozgląda się za odpowiednim kandydatem. - Cieszę się, że w dniu ślubu będę naprawdę chciała zostać żoną - mówi.
Dzieci. Dzieci poniżej 18 lat. Nie wypisujemy dzieci, umieszczamy tylko rodziców. Sz. P. Annę i Jana Nowaków z Alanem i Julią (tylko imiona – od najstarszego do najmłodszego dziecka) Dzieci powyżej 18 lat (powinny otrzymać osobne zaproszenie, nawet jeśli mieszkają z rodzicami). Sz. P. Jan Kowalski. Sz. P. Jana Kowalskiego
Cindy Crawford wiÄ…ĹĽÄ…c siÄ™ z Randym Gerberem speĹ‚niĹ‚a marzenie o zaĹ‚oĹĽeniu rodziny. DziĹ› supermodelka i jej mÄ…ĹĽ majÄ… juĹĽ dorosĹ‚e dzieci i nadal gĹ‚oĹ›no mĂłwiÄ… o uczuciu, jakie ich łączy. Ich sposĂłb na miĹ‚ość moĹĽe być inspiracjÄ… dla wielu Ĺ›lubu Cindy CrawfordSupermodelka zamieĹ›ciĹ‚a na Instagramie zdjÄ™cie, na ktĂłrym widać, jak ona i jej mÄ…ĹĽ czule siÄ™ obejmujÄ…. Cindy Crawford (55 l.) i Randy Gerber (59 l.) sÄ… małżeĹ„stwem od 23 lat, a zdjÄ™cie to pamiÄ…tka z ich Ĺ›lubu, ktĂłry odbyĹ‚ siÄ™ na plaĹĽy na Bahamach. Cindy jest na nim w sukience mini zaprojektowanej przez Johna Crawford w emocjonalnym poĹ›cie napisaĹ‚a, ĹĽe Ĺ›lub byĹ‚ magiczny, a Randy jest dla niej nadal tym jedynym, i ĹĽe go kocha. W odpowiedzi na post, Crawford i Gerber otrzymali mnĂłstwo ĹĽyczeĹ„ od swoich internautĂłw, w tym gwiazd."JesteĹ›cie tak piÄ™knÄ… parÄ…. . . I wielkim powodem, by wierzyć w wiecznÄ… miĹ‚ość. . . Niech BĂłg bĹ‚ogosĹ‚awi was oboje i szczęśliwej rocznicy!" – napisaĹ‚a Linda Thompson. Natomiast Lisa Rinna, gwiazda "Real Housewives of Beverly Hills", odpowiedziaĹ‚a dwoma emotikonami Cindy CrawfordZanim Cindy wyszĹ‚a za mÄ…ĹĽ za Randy'ego Gerbera, byĹ‚a ĹĽonÄ… Richarda Gere'a. O ich zwiÄ…zku krÄ…ĹĽyĹ‚y pogĹ‚oski, jakoby byĹ‚ zaaranĹĽowany dla utrzymania popularnoĹ›ci w prasie. - NiektĂłrzy mĂłwili, ĹĽe to miĹ‚ość pod tabloidy, po to, aby o nich mĂłwiono, a to Randy jest jej prawdziwÄ… miĹ‚oĹ›ci. I tego nie da siÄ™ tego ukryć - powiedziaĹ‚a Sandra Hajduk w DzieĹ„ Dobry TVN. Z Randym Cindy ma dwĂłjkÄ™ dzieci. I Kaia Jordan Gerber (20 l.), i Presley'a Walker Gerber (21 l.) sÄ… modelami. Do kogo ich dzieci sÄ… bardziej podobne? Do mamy czy taty? Zobacz w materiale wideo, co na ten temat sÄ…dzÄ… prowadzÄ…ce program. Nie oglÄ…daĹ‚eĹ› DzieĹ„ Dobry TVN na antenie? PeĹ‚ne odcinki zobaczysz takĹĽe:Autor: Magdalena ZamkutowiczReporter: Sandra Hajduk Ulga na dziecko rozliczana jest w deklaracji rocznej PIT-36 (składanej przez podmioty prowadzące działalność gospodarczą) lub PIT-37 (składanej przez osoby m.in. pracujące na etat), poprzez dołączenie do zeznania załącznika PIT/O, w którym wykazuje się liczbę dzieci, kwotę przysługującej ulgi oraz informacje o dzieciach.
fot. Adobe Stock, Africa Studio Kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi, poczułem dreszcz emocji. A więc za chwilę to się stanie, teraz już nie ma odwrotu. Szybko spojrzałem w lustro i sprawdziłem, czy wyglądam odpowiednio tajemniczo i pociągająco. Potem szybko zbiegłem na dół… Byłem bardzo podekscytowany tym wieczorem – Witam – rzuciłem. – Jest pani nieprzyzwoicie punktualna, pani… – Przecież się umawialiśmy. Żadnych imion i nazwisk – weszła szybko i zamknęła za sobą drzwi. – Musimy pozostać dla siebie obcy. – Pani już i tak wie, gdzie mieszkam – powiedziałem, pomagając zdjąć jej płaszcz, i z przyjemnością zobaczyłem, że ma pod nim tylko koronkową halkę i seksowne pończochy. – Ale gdy stąd wyjdę, kompletnie zapomnę, jaki to adres – odparła. – Taką mam nadzieję. Zapraszam na górę. Przygotowałem kolację. Oboje wiedzieliśmy, po co tu przyszliśmy, ale uznaliśmy, że jeśli trochę odwleczemy ten moment, tym bardziej będzie on przyjemny. Szczególnie, że na stole czekały potrawy powszechnie uznawane za afrodyzjaki. Gdy skończyliśmy jeść, zaczęła nagle wibrować moja komórka. Zerknąłem na numer, ale kompletnie nic mi on nie mówił, więc odłożyłem telefon. – Nie możesz jej wyłączyć? – zapytała nieznajoma. – To brzęczenie może nam popsuć romantyczne chwile. – Moja żona ma ten dobry zwyczaj, że zawsze dzwoni przed powrotem do domu. Dziś się jej nie spodziewam, ale ostrożności nigdy za wiele. Nieznajoma wstała i podeszła do biblioteczki. Odwróciła jedną z fotografii. – To ona? – spytała. – Mieliśmy jak najmniej o sobie wiedzieć – podszedłem i przytuliłem ją. – Dzieci? Co teraz robią? – drążyła, ruchem głowy wskazując inne zdjęcie. – Przecież są wakacje. A to już duże dzieci, prawie pełnoletnie. – To zupełnie jak moje. A to miejsce, tu gdzie jesteśmy, to pokój córki? – Tak. – Dlaczego tu? – Bo ma najwygodniejsze łóżko… Nie gadaj już tyle! Odwróciłem ją, złapałem za pośladki Zaczęliśmy się całować. Ściągnęła halkę i rzuciła gdzieś obok. Chciałem ją oprzeć o ścianę, ale ona pokazała łóżko. Nie przestając jej całować, zaniosłem ją tam. Po chwili upadliśmy na pościel. Łóżko aż zaskrzypiało pod naszym ciężarem. A przynajmniej tak mi się wydawało. Bo kilkanaście sekund później, gdy już byliśmy nadzy, usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi na dole. I wtedy zrozumiałem, że to nie łóżko skrzypiało, ale furtka, której od dłuższego czasu nie oliwiłem. – Ktoś wchodzi! – syknąłem. – Żona?! – zapytała przestraszona. – Oszalałaś?! Przecież to ty jesteś moją żoną! – Boże, tak się wczułam w tę grę… – urwała; w jednej chwili zrozumieliśmy, co się stało. – Dzieciaki! – krzyknęliśmy razem. Zaczęliśmy w niewiarygodnym pośpiechu zacierać ślady naszego „małego skoku w bok”, którym postanowiliśmy uczcić rocznicę ślubu. Syn i córka nawoływali z dołu, ale my udawaliśmy, że ich nie słyszymy, wrzucając do wielkiej sportowej torby córki resztki szampana i potraw. Potem błyskawicznie narzuciliśmy na siebie jakieś ciuchy. Kiedy już nam się wydawało, że wszystko w porządku, wyszliśmy z pokoju córki. Niemal pod drzwiami wpadliśmy na Maję i Romka – Ogłuchliście? – zapytała córka. – Po prostu nic nie słyszeliśmy – powiedziała moja żona, cała się przy tym czerwieniąc. – Jakim cudem? – zdziwił się syn. – Krzyczeliśmy przecież… I dlaczego byliście w pokoju Julki? – A co to, śledztwo? – zdenerwowałem się. – I dlaczego nie dzwoniliście, że wracacie wcześniej? – Bo nam się środki na karcie skończyły – wyjaśniła córka i szybko jeszcze dodała: – Wszystkim się skończyły, zostaliśmy bez grosza i wróciliśmy. Dopiero jak nas ojciec Janka tu wiózł, to dzwoniliśmy z jego komórki, ale nie odbieraliście. Nagraliśmy się wam na sekretarki… Co wy robicie z moją torbą? – pokazała na „opakowanie” resztek z naszej schadzki. – Była nam potrzebna… A teraz chodźcie na dół do kuchni, mama zrobi wam coś do jedzenia. – Wolelibyśmy się najpierw rozpakować – oznajmił syn. Kiwnęliśmy przyzwalająco głową i sami zeszliśmy na dół. Katastrofa wydawała się zażegnana, chociaż nasze dzieci wciąż spoglądały na nas podejrzliwie. W kuchni szybko pozbyliśmy się resztek śladów. Ale wtedy żona spojrzała na mnie przerażona i wymamrotała: – Halka… Zaraz potem do kuchni weszła Maja trzymając w ręce koronkowy dowód rzeczowy naszych igraszek. Spojrzała najpierw na mnie, potem na matkę i zapytała ironicznie: – Czy mogę wiedzieć, co to coś robiło w moim pokoju? Byliśmy zawstydzeni. Dzieci nie powinny wiedzieć niczego o naszym pożyciu... Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Wyniki Testów Czynnościowych Płuc Prowadzące do Rozpoznania Pierścieni Naczyniowych u Dzieci w Wieku Szkolnym January 2018 Advances in Respiratory Medicine 85(V):11-15
fot. Fotolia Stres przedślubny to napięcie, jakie towarzyszy parze młodej w czasie przygotowań do ślubu, jak i tuż przed tą ważną uroczystością. Nawet kilka chwil przed ceremonią narzeczeni denerwują się, bo powodów mają wiele. Dylemat, czy osoba, która stoi u twojego boku to właśnie ten jedyny oraz emocje związane z całą organizacją bywają kłopotliwe. Nigdy przecież nie ma pewności, czy goście będą zadowoleni, czy zespół muzyczny faktycznie rozkręci imprezę i co najważniejsze – czy weselne potrawy będą wszystkim smakowały. Stres przedślubny bywa destruktywny, dlatego powinnaś nauczyć się tego, jak sobie z nim radzić. Zobacz, jak przygotować relaksacyjną kąpiel Stres najbardziej odczuwają panny młode, druhny i mamy nowożeńców. Być może związane jest to z tym, że kobiety są mniej odporne na sytuacje stresogenne i z natury bywają bardziej uczuciowe, i emocjonalne. Zobacz, jak poradzić sobie ze stresem przedślubnym, aby ten ważny dzień był najpiękniejszym wydarzeniem, a nie czymś, co wywołuje negatywne emocje i problemy. Poznaj najprostszy sposób na pozbycie się stresu Jak poradzić sobie ze stresem podczas przygotowań do ślubu? Organizacja ślubu to prawdziwy surwiwal. Musisz pamiętać o wszystkim, począwszy od spraw tak oczywistych, jak rezerwacja sali weselnej, kościoła, wybranie oprawy muzycznej i wybór menu. Obowiązków jest znacznie więcej. Wybór sukni, welonu, butów, garnituru, obrączek, kwiatów, fryzjera, kosmetyczki ... można tak wymieniać i wymieniać. Lista zadań jest przeogromna, w zależności od tego, jaki ślub planujesz. Cały proces organizacji ślubu wiąże się ze stresem, co często powoduje kłótnie między narzeczonymi. Jak więc poradzić sobie z napięciem? Dużo ruchu – pamiętaj o dotlenieniu organizmu oraz o uprawianiu sportu, podczas którego produkowane są endorfiny odpowiedzialne za hormon szczęścia i niwelujące stres. Dobrze, jeśli ćwiczenia będziesz wykonywała razem z narzeczonym. Proponuję wspólne spacery, jazdę na rowerze lub rolkach. Nie są to wymagające sporty, a ich uprawianie może pozytywnie wpłynąć na relacje między wami. Dobra organizacja – to klucz do sukcesu, o którym mało kto pamięta. Jeśli obawiasz się, że zapomnisz o zamówieniu prezentów dla rodziców lub nie zaprosisz któregoś z gości, stwórz własny kalendarz ślubny. Zaplanuj w nim wszystkie najważniejsze wizyty i sprawy organizacyjne. Jeśli będziesz trzymała się swojego planu, na pewno będziesz dużo spokojniejsza i stres przedślubny sam zniknie. Odpowiednie odżywianie – chociaż przed ślubem wiele kobiet przechodzi na dietę, to nigdy nie wolno zapominać o zdrowym odżywaniu. Pozwól sobie raz na jakiś czas na pyszne ciastko, czekoladę czy inne pyszności, które pozwolą ci rozładować zdenerwowanie przedślubne i odpocząć. Zobacz listę ćwiczeń relaksacyjnych Jak zrelaksować się dzień przed ślubem? Na kilka dni przed ślubem stres zwykle narasta. I chociaż wszystko dopięte już jest na ostatni guzik, to i tak zdenerwowanie nie odpuszcza. Przed tobą w końcu jedna z poważniejszych życiowych decyzji i wybór na całe życie. Gdy nowożeńcy uświadamiają sobie powagę sytuacji, emocje stają się jeszcze bardziej napięte. Żeby pozbyć się zdenerwowania, które może popsuć nawet najpiękniejszy ślub, pamiętaj o odpowiednim relaksie. Szczera rozmowa – powiedz swojemu przyszłemu mężowi, czego się obawiasz. Uspokoisz swoje obawy, utwierdzisz się w wyborze i będziesz dużo spokojniejsza. Twój partner na pewno pomoże ci w przezwyciężeniu lęku. Przyjemny wieczór tylko we dwoje – na dzień przed ślubem dobrze jest się odciąć od całego zgiełku, jaki związany jest z uroczystością. Pomyśl nad seansem filmowym z komedią w roli głównej. Do tego proponuję zapachowe świece relaksacyjne, które rozluźniają i poprawiają nastrój. Nie tylko odpoczniecie i świetnie będziecie się bawić, ale i zapomnicie na moment o tym, co czeka was następnego dnia. Zrób coś dla siebie – pamiętaj o odpowiednim odprężeniu, dzięki któremu pozbędziesz się stresu przedślubnego. W tym celu niezastąpione okażą się olejki do ciała oraz zestawy do domowego SPA. Aromatyczne oleje do ciała oraz balsamy naprawdę odprężają i świetnie działają na skórę. Nie zapomnij też o relaksacyjnej muzyce, świecach i kadzidełkach. Uspokojenie emocji i pełen relaks gwarantowany! Zobacz, co może nie spodobać się weselnym gościom Jak opanować stres na chwilę przed ceremonią ślubną? Gdy od momentu wypowiedzenia magicznego "tak" dzielą cię jedynie minuty, stres jest jeszcze większy. Zapewne będziesz martwić się o to, czy suknia się dobrze układa, czy świadkowa nie nadepnie na welon, czy nie pomylisz się, wygłaszając przysięgę małżeńską, czy aby na pewno danie główne będzie na czas, czy kwiatki na weselnych stołach nie zwiędną, czy szampan będzie schłodzony itd., itd. Nie przejmuj się tym! To szczygły, których nikt nie zauważy. Ślub to w końcu twój najważniejszy dzień. Weź głęboki oddech i pomyśl o wspaniałej zabawie weselnej, która za chwilę się zacznie. |1. Zestaw prezentowy Alqvimia Magnetyzm, cena ok. 125 zł (dostępny w sklepie internetowym), 2. Olejek do ciała Collistar Profumo Della Felicità, cena ok. 165 zł, 3. Mokosh, olejek z pestki malin, cena ok. 12,90 zł, 4. Yanke świeca w słoiku, cena ok. 41 zł, 5. Sojowa świeca relaksacyjna, cena ok. 55 zł| Przygotowania do ślubu to o wiele więcej, niż rezerwacja terminu i sali, czy kupno strojów. To poważne, ogromne przedsięwzięcie, z mnóstwem szczegółów do dopracowania. Jeśli nie chcecie się denerwować, to za przygotowania zabierzcie się o wiele wcześniej, niż na kilka miesięcy przed planowaną uroczystością.
Wątek: Krótki sen - zaburzenie prowadzące do ADHD... 1 odp. Strona 1 z 1 Odsłon wątku: 2380 Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 IP: Poziom: Dzierlatka 30 kwietnia 2009 13:35 | ID: 21997 Niewyspanie prowadzi do zaburzeń zachowania u dzieci Dzieci, które śpią zbyt krótko, mają podwyższone ryzyko wystąpienia objawów ADHD - ostrzegają Fińscy naukowcy na łamach pisma "Pediatrics". W ostatnich latach długość snu w wielu krajach stopniowo maleje. Szacuje się, że w samych tylko Stanach Zjednoczonych jedna trzecia dzieci cierpi z powodu nieodpowiedniej ilości snu. Podejrzewa się, że pozbawienie prawidłowej długości snu u dzieci objawia się raczej problemami z zachowaniem niż zmęczeniem, ale dotychczas przeprowadzono zbyt mało badań aby jednoznacznie potwierdzić lub wykluczyć tę hipotezę. Naukowcy z Uniwersytetu w Helsinkach i Fińskiego Instytutu Zdrowia badali czy zbyt mała ilość snu prowadzi do problemów z zachowaniem podobnych do tych obserwowanych u dzieci z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej i deficytem uwagi (ADHD). W badaniu udział wzięło 280 zdrowych dzieci (146 dziewczynek i 134 chłopców). Naukowcy monitorowali ich sen na podstawie wywiadów z rodzicami i aktygrafów lub innych urządzeń zakładanych na nadgarstki i zapisujących dane na temat aktywności dobowej i snu. Okazało się, że dzieci, których średnia długość snu była mniejsza niż 7,7 godziny były nadaktywne i zachowywały się impulsywnie, nie miały natomiast zaburzeń uwagi. Dzieci, które miały zaburzenia snu i kłopoty z zasypianiem były nadaktywne, impulsywne i cierpiały na deficyt uwagi. - Wykazaliśmy, że zbyt krótki sen i inne problemy ze snem prowadzą do zaburzeń zachowania typowych dla ADHD. Ponadto zaobserwowaliśmy, że zbyt krótki sen sam w sobie nasila problemy z zachowaniem, niezależnie od innych zaburzeń - tłumaczy doktor Juulia Paavonen, autorka pracy. Zdaniem autorów badań ich odkrycie wskazuje przede wszystkim jak ważne jest zapewnienie dzieciom odpowiedniej ilości I co Wy o tym myślicie ??? 1 kaskur Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 26-01-2009 09:54. Posty: 6450 30 kwietnia 2009 18:44 | ID: 22028 no u Sebka to nawet się sprawdza, wystarczy że za wcześnie się go obudzi a już zaczyna się polka
Rola rodziców w dniu ślubu. Rodzice Państwa Młodych pełnią rolę gospodarzy na ślubie i weselu, gdyż to oni wydają swoje dzieci. Do nich więc należy wiele ważnych kwestii związanych z organizacją ślubu i wesela, a także wiele obowiązków w czasie samego przyjęcia. Z racji swego wieku i życiowego doświadczenia mogą służyć
To nie jest nudna, stara książka o edukacji seksualnej. Choć nie powiem: ja miałam za nastolatki „Sztukę kochania” Wisłockiej na półce, więc czasem stare jest jare. „Sex edukacja. O dojrzewaniu, relacjach i świadomej zgodzie” autorstwa Jennifer Lang to lektura obowiązkowa dla rodziców, dzieci i każdego, kto próbuje zrozumieć i uleczyć swoją seksualną nie książka o przekrojach pochwy i penisa, ani też poradnik, by czekać z seksem do ślubu. Autorka pyta wprost: „czy jesteś gotowy na seks?”. I wcale nie wymusza od razu na czytelniku odpowiedzi, a przy pomocy pytań kieruje na spokojnie do dojrzałego wyboru. Pokazuje przy tym, że często możemy mieć różne wyobrażenia choćby o randce oraz czym jest zgoda, a czym nie i miłość to nie jedyne relacje, które tłumaczy ta książka. Znajdzie się tu charakterystyka otwartego związku, znaczenie pojęcia transseksualizmu. Autorka pokaże kroki prowadzące do wyjścia z toksycznego związku, jak zaopiekować się samym sobą po zerwaniu i wiele więcej. W jednej z sekcji zagłębia się nawet w uczucia, które mogą pojawić się, gdy ktoś prosi o zgodę i odmawia się jej. Nazwanie i uznanie tej rzeczywistości oraz okazywanie jej empatii może być pierwszym krokiem w kierunku demontażu rodzącej się toksycznej męskości, która może nie rozumieć, jak radzić sobie z rozczarowaniem – a zatem potencjalnie prowadzić do dalszych szkód i nikogo nie trzeba przekonywać, że zgoda to najważniejsza i podstawowa reguła seksu, ale książka dr Lang dotyczy o wiele więcej niż tylko tego. Daje taki pełny, 360-stopniowy widok doświadczenia seksualnego czy romantycznego ze wszystkimi jej odcieniami piękna i komplikacji. Rzeczy, o których współczesna młodzież wręcz musi wiedzieć, ale wielu specjalistów od edukacji seksualnej, nie mówiąc już o nauczycielach z przypadku, wkręconych w WDŻ, nie jest po prostu wystarczająco obeznanych z nowoczesną wiedzą seksualną, aby wiedzieć, jak to miejsca dr Lang poświęca również aby przyznać, że sprawcy przemocy są często również ofiarami wykorzystywania, i zachęca do przerwania tego cyklu. Uwolnienie dogmatu i skupienie się na historii potencjalnego sprawcy wprowadza w życie to, co większość mówi o napaści na tle seksualnym – że nie powinno to być ciężarem dla „Stop” możesz zawsze, nawet jeśli już zaczniesz robić coś, co ci nie odpowiada, i nawet jeśli wcześniej zdarzyło ci się na to kogo jest ta książka?Raczej podarowałabym ją nastolatkowi i to takiemu, który już nie zasłania oczu podczas pikantniejszych scen w filmach. To nie poradnik z technikami seksualnymi i antykoncepcją. Wydaje się, że dr Lang głęboko rozumie możliwości seksu. Uczy nie jak większość poradników dla młodzieży „czego unikać”, ale także bardziej aspiracyjne „co współtworzyć”. Nie boi się przedstawiać różnych wersji doświadczenia seksualnego. W świecie pytań z mediów społecznościowych (tak jak niegdyś listów do „Bravo Girl”) i obaw związanych z odtrąceniem, wersja dr Langa dotycząca tego, czym może być seks dla tego następnego pokolenia, po raz pierwszy dodała mi otuchy, że może być jeszcze piętnowania, kontrolowania, zakazywania czy tabuizacji seksu skutkują nie tym, ze nastolatki go nie uprawiają, lecz tym, ze odbywają stosunki seksualne bez odpowiedniego przygotowania.
Co robić, jeśli rodzina zmusza nas do ślubu, kiedy spodziewamy się dziecka. napisała szczesliva • 11/10/2020 • Moim zdaniem, Szczesliva po godzinach. Zagotowałam się, kiedy przeczytałam maila od Patrycji* (imię zmienione). Myślałam, że czasy wymuszania na parach ślubu już dawno minęły, tymczasem okazało się, że te czasy
Zdecydowana większość z nas planuje ślub i wesele dbając o najmniejszy szczegół. Snujemy wizje, które później przekładamy na scenariusze. Wiem co, gdzie, kiedy nastąpi. Z niecierpliwością czekamy na dzieło, w którym – zgodnie z naszym planem – wsiądziemy do limuzyny, zatańczymy do wybranej przez nas muzyki, będziemy podziwiać zaplanowany pokaz sztucznych ogni, zakosztujemy wybranych potraw… A gdyby tak pozwolić sobie na przeżycie dnia ślubu spontanicznie, bez szczegółowego planu, z dziecięcą ciekawością doświadczać wydarzeń dziejących się tu i teraz – nieznanych nam wcześniej ze scenariuszy. A gdyby tak przeżyć ślub i wesele, których sami się nie spodziewacie? W dniu ślubu jesteście ważni tylko Wy. Waszej radości nie przydmi o ton bledszy kolor kwiatów, przesunięty 5 min pokaz fajerwerków, pomylony krok w pierwszym tańcu lub inny element niezgodny ze znanym Wam niemalże na pamięć scenariuszem. Od chwili przekazania organizacji ślubu niespodzianki konsultantowi macie czas dla siebie, jesteście wolni od zmartwień, o to czy zespół zabawi gości, czy kolor winietek stołowych jest odpowiedni, czy wybrane menu przypadnie do gustu Waszym gościom, czy tort dotrze na czas i w niezmienionej formie, czy dobrze wybraliście fotografa, kamerzystę, fryzjera, wizażystę, pojazd do ślubu, alkohol itd. itd. Przygotowania do ślubu są dla Was oczekiwaniem na wielki dzień zamiast egzaminem z trafności w podejmowaniu decyzji czy z precyzji analizowania zapisów umownych. Czy ślub niespodzianka to ślub bez planu? Oczywiście, że nie! Z tą jednak różnicą, że planowanie i organizacja spoczywa wyłącznie na konsultancie ślubnym lub konsultancie i jednym z Was, chcącym uczyni dzień ślubu niespodzianką przynajmniej dla jednej strony. Konsultant przygotuje całość lub wybrane elementy w wielkiej tajemnicy przed Wami lub przed jednym z Was. Takie przedsięwzięcie jest o tyle trudniejsze, że wymaga od konsultanta perfekcyjnie wypracowanej umiejętności słuchania, poznawania preferencji, doskonałej znajomości rynku, umiejętności podejmowania trafnych decyzji. Jeśli kochacie niespodzianki i cieszy Was możliwość przeżycia ślubu spontanicznie - ślub niespodzianka dostarczy Wam wielu wrażeń. Jeśli wahacie się przed utratą pełnej kontroli, ale chcecie zostawić miejsce na niespodziewane emocjonujące momenty pomyślcie o przygotowaniu jednej, dwóch lub więcej drobnych niespodzianek. Zaskoczcie ukochaną osobę swoją pomysłowością i przygotujcie coś w tajemnicy przed nią. Uruchomcie wyobraźnię, a planowanie ślubu i wesela przyniesie Wam jeszcze więcej radości. Gdybyście nie byli pewni jak przygotować niespodziankę lub potrzebowali wsparcia podczas twórczego etapu skorzystajcie z pomocy konsultanta ślubnego. Karolina Ostachowicz - Konsultant dla Was niezapomniane uroczystości. Raz tradycyjne, innym razem z odrobiną ekstrawagancji. Zawsze pełne piękna.
Około 6 miesięcy do 2 miesięcy wcześniej: W przypadku ślubu cywilnego – rezerwacja terminu i dopełnienie formalności. Rozdanie zaproszeń. Rezerwacja ewentualnego noclegu dla gości. Dopełnienie formalności w kościele. Organizacja próbnej fryzury i makijażu plus ewentualna sesja narzeczeńska.
reklama Przygotowując zaproszenia ślubne, narzeczeni niejednokrotnie zastanawiają się czy zapraszać dzieci na wesele. Problem jest na tyle istotny że postanowiliśmy przybliżyć ten temat. Polska znana jest z gościnności, czego dowodem są chociażby wystawne wesela organizowane dla szerokiego grona rodziny, znajomych. Zabawa do białego rana, nawet w najlepszym lokalu z zapewnieniem warunków do odpoczynku nie jest idealnym miejscem dla milusińskich. Tradycja weselna mimo wielu zmian w trendach europejskich i światowych wciąż jest żywa. Czy zapraszać rodzinę na wesele bez dzieci Państwo Młodzi chętnie zapraszają na uroczystość zaślubin, jak i przyjęcie weselne, jednak implementacja współczesnych zasad zapraszania i konwencji wesela nie rzadko prowadzi do nieporozumień rodzinnych i oskarżenia Pary Młodej o brak taktu. W czym rzecz? Chodzi o gości weselnych, którzy zapraszani są z radością, ale bez dzieci. Pary Młode coraz częściej dyktują gościom weselnym warunki uczestnictwa w ich uroczystości wskazując na preferencje względem prezentu ślubnego, czy też kwiatów, jak i obecności bez dzieci. W internecie toczą się rozmaite dyskusje i burzliwe debaty na ten temat, wciąż brak jednoznacznego rozstrzygnięcia, Młodzi uzasadniają swoje racje, iż to ich przyjęcie, oni są gospodarzami i proszą gości według własnego uznania. Poruszeni goście weselni wskazują na brak kultury ze strony Młodych, którzy pomijają w zaproszeniach dzieci, bądź dobitnie podkreślają, iż zaproszenie nie obejmuje dzieci. Pojawiają się argumenty w postaci finansów, jak i tradycji, czy wyczucia sytuacji i kultury, savoir-vivre. Wbrew pozorom nikomu nie rozchodzi się o pieniądze. Nie ma się co oszukiwać i zaprzeczać, iż Młodym nieprzywykłym do uroków macierzyństwa przeszkadza obecność dzieci, które bądź co bądź są absorbujące i nie rzadko niegrzeczne. O ile z gośćmi bezdzietnymi nie ma problemu, jak również z dalszą rodziną, czy też znajomymi, dla których nie jest ujmą zaproszenie na wesele wyłącznie dla nich samych, bez dzieci, bez względu na wiek potomstwa, to najbliższa rodzina nie rzadko czuje się tym faktem urażona. Czy dzieci brata, wujka nie zasługują na zaproszenie na uroczystość weselną? Należy zdawać sobie sprawę też z faktu, iż kiedy babcia, prababcia, wujek, ciocia są zaproszeni na wesele, to z maluchami nie ma kto zostać, co będzie powodowało odmowę udziału w uroczystości. Są i tacy goście, którzy są tak poruszeni tupetem Pary Młodej, która reglamentuje zaproszenie niczym kosztowną wejściówkę, czy tez łaskę, iż z miejsca odmawiają wzięcia udziału. W nie jednej rodzinie dochodzi do nieprzyjemnej wymiany zdań na ten temat, kłótni i pogorszenia relacji rodzinnych z powodu zaproszenia na wesele. W kręgach rodzin konserwatywnych wesela bez dzieci należą do rzadkości, bowiem uroczystość tą celebruje się przede wszystkim rodzinnie i dzieci dodają uroku całości, nikomu zaś nie przeszkadzają, nawet jeśli faktycznie nie jest to impreza dla nich, czy są nieznośne. W wielu przypadkach goście weselni nie korzystają z zaproszenia maluchów, oddając na ten czas dzieci pod opiekę osobom trzecim, niemniej liczy się sam fakt zaproszenia. Tym samym na weselu nie biega dziesiątki dzieci po parkiecie, a są to najczęściej maluchy rodziców, którzy zwyczajnie nie mają możliwości pozostawienia dzieci w domu pod zorganizowaną opieką. Państwo Młodzi często zarzucają gościom weselnym brak wyobraźni i zwracają uwagę na fakt, iż to nie jest właściwe miejsce dla dzieci, a mimo to rodzice nie zważając na to wybierają się na wesele z maluchami. Co oceniane jest również jako brak kultury ze strony gości, nie szanujących Pary Młodej i jej wyjątkowego dnia, jakim jest dzień zaślubin. Obawy o to czy dzieci odpowiednio zachowają się w czasie uroczystości ślubnej, jak i wesela winny spoczywać na rodzicach biorących odpowiedzialność za maluchy i opiekę nad nimi, tymczasem spędzają sen z powiek Parze Młodej. Popularną usługą w branży weselnej stała się opieka nad dziećmi, animacje weselne dla najmłodszych, które pozwalają na zagwarantowanie dobrej zabawy dorosłym i dzieciom zarazem. Bądźcie konsekwentni Planując przyjęcie warto być konsekwentnym, by nikt nie poczuł się urażony, bowiem mimo iż to my jako Para Młoda zapraszamy gości, to goście weselni zasługują na szacunek. Jeśli przyjmiemy zasadę, iż przyjęcie weselne jest wyłącznie dla dorosłych, wówczas musimy tę zasadę zastosować do wszystkich bez wyjątku i przeciwnie. Ostateczna decyzja należy do gospodarzy, aczkolwiek od wielu lat utarło się, iż nie jest nietaktem podczas zaproszenia gości weselnych nadmienienia, iż Para Młoda preferuje obecność bez dzieci. W zależności od sytuacji można tę wolę wyrazić kulturalnie nie pisząc ostentacyjnego zaproszenia, iż przyjęcie weselne przewidziane jest wyłącznie dla dorosłych. Dzieci na weselu, kwestia delikatna i drażliwa Podsumowując, podobnie jak nie wszyscy rodzice obiektywnie oceniają obecność swoich dzieci na weselu, tak również niektórzy Młodzi patrzą na tę kwestię wybiórczo i subiektywnie. By nie popaść w konflikt rodzinny warto mieć w sobie odrobinę dyplomacji i uwzględnić nowoczesne, bądź konserwatywne podejście do zaproszenia na wesele gości. Rozluźnienie norm społecznych zezwala na pewne odstępstwa od tradycyjnych zwyczajów savoir-vivre. Moda na proszenie gości bez dzieci jest coraz bardziej powszechna i być może przyjmie się jako standard. Póki co wciąż jest to kwestia delikatna i drażliwa. reklama
Z okazji 60 Rocznicy Ślubu Kochanym Jubilatom Niech ten Jubileusz milowym będzie kamieniem. Czekamy następnych z wielkim w sercu wzruszeniem. Z najpiękniejszymi życzeniami dzieci i wnuki. Bytom, 21.09.2020 r. DEDYKACJA 13. 70 Rocznica Ślubu Kamienne Ewelina i Piotr Zdrowia i pomyślności na dalsze lata życzą dzieci . Ruda Śląska, 20
Ślub zbliża się wielkimi krokami, a tortu nadal brak? Panna młoda płacze przed lustrem, bo suknia nie okazała się tą wymarzoną? Sen z powiek pana młodego spędza brak samochodu na ten jeden szczególny dzień? Co robić? W kolejnym odcinku nasze prowadzące pomogą w organizacji ślubu wyjątkowej parze. Magda i Agnieszka będą gościć w pałacu Rozalinie, gdzie ślub wezmą Maja Plich i Krzysztof Rutkowski. Maja jest licencjonowanym detektywem, psychologiem i narzeczoną najbardziej znanego detektywa w Polsce – Krzysztofa Rutkowskiego. Są ze sobą już od 8 lat. Poznali się, kiedy Maja zwróciła się do Krzysztofa po pomoc jako klientka. Zaiskrzyło między nimi już podczas pierwszego spotkania i szybko stało się jasne, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Para wychowuje wspólnie dwójkę dzieci – szesnastoletnią Kaję z pierwszego związku Mai oraz ich wspólnego syna – sześcioletniego Krzysztofa Juniora. Wystarczy wezwać stylowe pogotowie ślubne – projektantkę nowoczesnych sukien Magdę Sochę-Włodarską i dekoratorkę Agnieszkę Winnicką. Pierwsza z nich zadba o najmniejszy szczegół wyglądu nie tylko państwa młodych, ale też innych uczestników ceremonii ślubnej. A co z wystrojem kościoła, urzędu stanu cywilnego czy sali weselnej? Tym zajmie się Agnieszka – florystka, dekoratorka, wizjonerka i projektantka. Jej wyobraźnia nie zna granic. Dekoracje kwiatowe potrafi wyczarować nawet w kilka minut. Do tego zadba o jedzenie, samochody i program artystyczny. Dla nowych prowadzących TVN Style nie ma rzeczy niemożliwych, choć na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik mają tylko 3 dni. Magda i Agnieszka wyczarują wszystko, czego nie udało się wcześniej zorganizować narzeczonym i spełnią ich najskrytsze marzenia. Agnieszka i Magda nieraz zaskoczą młode pary oraz ich rodziny i zrobią wszystko, żeby zapewnić im ogrom wzruszeń oraz bezcennych wspomnień na całe życie. Sam Krzysztof przyznaje, że nie jest łatwym partnerem – do tej pory był już w trzech związkach małżeńskich. Uważa jednak, że Maja jest dla niego tą jedyną! Choć są w związku już od dawna, Krzysztof chciałby w końcu ogłosić swoją miłość do Mai przed całym światem. Dlatego postanowił po raz kolejny wejść w związek małżeński i poprosić swoją ukochaną o rękę. W nawale obowiązków, jakie ciążą nad zapracowanymi narzeczonymi, termin ślubu był już przesuwany już kilkakrotnie. Maja 2 lata temu miała już nawet wybraną suknię, z której musiała zrezygnować ponieważ zdążyła całkowicie wyjść z mody. Ostatecznie udało się ustalić datę i przygotowania ruszyły pełną parą. Pan młody przeznaczył na ten wieczór trzy smokingi i jeden garnitur. Przyszła panna młoda wybrała trzy suknie – jedną, w której miała wystąpić na samej ceremonii, drugą przeznaczoną do krojenia tortu i trzecią, w której wystąpi po północy. Szybko okazało się jednak, że brakowało jej wygodnej a jednocześnie pięknej sukni do tańca. Kreacji na ten szczególny dzień nie miała też córka Mai, która dwa miesiące temu wyjechała do Stanów i wróciła niedługo przed ceremonią. Oprócz tego brakowało garnituru dla małego Krzysia, który podczas ślubu będzie pełnił funkcję szczególną – ma podać obrączki swoim rodzicom. Tu do akcji wkroczy nasza prowadząca Magda, która będzie miała jeden dzień na ubranie prawie wszystkich bliskich młodej pary. Maja chciała, żeby jej ślub był bajkowy, dlatego dekoratorka TVN Style – Agnieszka zaproponowała jej aby motywem przewodnim w tym dniu był zaczarowany ogród. Parze tego dnia miało towarzyszyć mnóstwo kwiatów i motyli. Dodatkowo na środku sali pojawił się specjalnie na ten wieczór przygotowany… staw. Jakie jeszcze zjawiskowe dekoracje i niespodzianki przygotowały nasze prowadzące? Czy Magda i Agnieszka spełnią niecodzienne marzenia tej wyjątkowej i bardzo zapracowanej pary? Jeśli chcesz zobaczyć jak wyglądał ten wyjątkowy dzień zapraszamy już 20 października o godzinie do TVN Style. (pras.)
1.8K views, 11 likes, 1 loves, 1 comments, 3 shares, Facebook Watch Videos from Centrum Kultury Izabelin: Drzwi prowadzące do przyszłości… Kiedy Marek zmarł, Monika sprzedała wszystko co mieli i
Rozwód | Różne przyczyny rozwodu dla jednych mogą być akceptowalne, dla innych absolutnie nie. Nawet w dzisiejszych nowoczesnych czasach, gdzie słowo „zobowiązanie” bardziej utożsamiane jest z naszą pracą zawodową niż z małżeństwem, wiele osób wierzy w słowa „i nie opuszczę cię aż do śmierci” i nawet przez głowę im nie przejdzie myśl o rozwodzie. Tagi: rozwód A więc jakie są prawdziwe i uzasadnione powody rozwiązania małżeństwa? Cóż, przyjrzyjmy się im. Zacznijmy od stwierdzenia, że w każdym niemal zakątku świata, w każdej kulturze, liczba rozwodów ciągle rośnie. Dla wielu powodem takiego stanu rzeczy jest to, iż ludzie stają coraz bardziej samolubni i że zbyt lekko podchodzą do świętości związku małżeńskiego. Dla innych z kolei przyczyny rozwodów leżą w ewolucji. Uważają, że ludzkość bardziej krytycznie patrzy na niektóre sprawy. Ludzie zaczęli wyznawać opinię, że jeśli coś nie daje im szczęścia, to kontynuowanie takiego małżeństwa jest jeszcze większym błędem niż jego zawarcie. Czy zatem rozwód jest dobrym rozwiązaniem? I tak i nie. Jeśli powody i przyczyny rozwodu są uzasadnione, wówczas i sam rozwód ma sens, w przeciwnym wypadku warto zastanowić się, czy jest on na pewno właściwym rozwiązaniem problemu. Przyjrzyjmy się zatem takim przyczynom rozwodu. Uzasadnione przyczyny rozwodu Ponieważ uzasadnienie rozwodu jest zawsze subiektywne i jest pochodną przyczyn, które do niego prowadzą, przyjrzyjmy się tym z nich, które najczęściej są uważane jako akceptowalne. Oto ich lista. Niewierność. Jest jednym z głównych przyczyn rozwodów. Zdradzająca męża żona to zazwyczaj zbyt trudne dla tego drugiego doświadczenie, prowadzące najczęściej do decyzji o rozwodzie. Często też przyczyną rozwodu może być zdrada emocjonalna, niekoniecznie fizyczna. Brak empatii. Brak empatii w związku małżeńskim, pomiędzy dwojgiem ludzi, jest częstym powodem rozwodu. Kiedy z tego powodu dochodzi do zakończenia małżeństwa, jest to zwykle proces brutalny i rozbijający wewnętrznie obie strony. Przemoc. Przemoc psychiczna, fizyczna lub seksualna jest bardzo mocnym powodem rozwodu. Wiele się mówi o przemocy wobec kobiet, ale mężczyźni również są często jej ofiarami. Choć o przemocy kobiet wobec mężczyzn prawie się nie mówi, wcale nie oznacza to, że jej nie ma. W takim przypadku tkwienie w związku z nadzieją, że nasza partnerka w cudowny sposób ulegnie przemianie, jest najczęściej bezcelowe i rozwód jest jedynym sposobem końca koszmaru. Bigamia. Chociaż nie jest to bardzo częsty przypadek w zachodniej cywilizacji, to jednak w epoce częstych migracji i starania się o obywatelstwo w innych państwach, takie zjawisko może się zdarzyć. W katolickim kraju jest ono oczywiście uzasadnionym powodem, aby się rozwieść. Niedopasowanie intelektualne. Pary, które są niedopasowane intelektualnie, nie będą w stanie utrzymać swojego związku w dłuższej perspektywie. Dopasowanie seksualne może im dać szczęście w początkowym okresie małżeństwa, ale brak więzi emocjonalnej i intelektualnej musi spowodować rozdźwięk, który skończy się rozwodem. Brak porozumienia. Chociaż rzadko który mężczyzna przyzna się do takiego problemu w swoim małżeństwie, to jednak może on być dość częsty. Wiele par śpieszy się z zawarciem związku małżeńskiego, ponieważ są w sobie tak bardzo zakochani. Przed podjęciem takiej decyzji i przed powiedzeniem sakramentalnego TAK, ważne jest, żeby mężczyzna sam sobie odpowiedział na pytanie, „dlaczego ją kocham”. Małżeństwo wymaga całkowitego zrozumienia się stron i otwartej komunikacji, aby mogło przetrwać wszystkie ciężkie chwile. Idealizowanie małżeństwa. Wiele osób, zwłaszcza kobiet, ma tendencję do idealizowania małżeństwa. Pokładają w instytucji małżeństwa szczególnie wysokie oczekiwania. Kiedy zderzają się z trudną rzeczywistością, nie są w stanie stawić jej czoła. Dla wielu kobiet małżeństwo to wieczny miesiąc miodowy, do mementu, kiedy pojawiają się problemy. Wówczas nie są w stanie poradzić sobie z nimi i wybierają rozwód. Małżeństwo w zbyt młodym wieku. Małżeństwa nastolatków mają spore szanse na zakończenie się rozwodem. Dzieje się tak dlatego, że obie strony nie są jeszcze wystarczająco dojrzałe a decyzja o zawarciu związku małżeńskiego jest decyzją podejmowaną w pośpiechu. Bez wątpienia są w sobie bardzo zakochani, jednak mentalnie nie są jeszcze gotowi, by iść razem przez życie i przez wyzwania, jakie ono ze sobą niesie. Mało tego, chociaż są razem to jednak dojrzewają osobno. Porzucenie. Kiedy mąż zostaje porzucony przez żonę, może to być dla niego prawnie uzasadnionym powodem rozwodu. Porzucenie oznacza, iż partnerka nie potraktowała instytucji małżeństwa poważnie i to wystarczy za powód rozwodu, jeśli mężczyzna chciałby go przeprowadzić. Przy okazji jest również w stanie uzyskać alimenty. Zdarzają się rozwody z powodu strachu przed porzuceniem, ale to nie wydaje się być uprawnioną przyczyną rozwodu. Utajniona orientacja seksualna. Czasem po ślubie wychodzi na światło dzienne odmienna orientacja seksualna partnera lub partnerki. Wówczas rozwód jest najlepszym wyjściem. Rozwód daje wolność obu stronom i pozwala im żyć w zgodzie ze swoją orientacją seksualną. Takie rozwody są najczęściej przeprowadzane w zgodzie. No chyba, że któraś ze stron poczuje się urażona „zmianą” orientacji drugiej osoby – wtedy może być małe piekiełko (często kobiety są tak właśnie urażone). Małżeństwo to przyjęcie na siebie zobowiązania, nie wobec społeczeństwa, ale dwojga ludzi wobec siebie wzajemnie. Wypowiadając słowa o braniu drugiej osoby za żonę lub męża i przysięgając trwać przy tej osobie aż do śmierci, trzeba być o tym przekonanym. Wielu idzie na łatwiznę i wybiera rozwód, gdy tylko pojawiają się pierwsze problemy. Jednak taką decyzję trzeba poważnie przemyśleć. Bez względu na to, jakie są rzeczywiste powody rozwodu, trzeba rozważyć wszystkie za i przeciw tego kroku. Rozwód jest w zasadzie czymś nieodwracalnym, dlatego wymaga prawdziwego, dokładnego rozważenia. Whiskey Whiskey Linki artykułu Kopiuj link:Skopiowano do schowka Wklej link na stronę:Skopiowano do schowka ARTYKUŁY POWIĄZANE
Najbliższe odcinki "Dziedzictwa" upłyną pod znakiem przygotowań do ślubu Seher i Yamana. Przyszła panna młoda pojedzie do Kiraz na ostatnią przymiarkę sukni ślubnej.

Gdy miałam 14 lat, podjęłam decyzję, która zmieniła moje życie - zaczekam z seksem do ślubu. Postanowiłam poczekać na to, aż w moim życiu pojawi się mężczyzna, który będzie w stanie uszanować ten wybór. Całe życie uczono mnie, że moje ciało to dar od Boga, a pewnego dnia będzie należeć do mojego męża. Później zaś będzie należeć do moich dzieci. Nigdy nie byłam uczona, że moje ciało należy do mnie. Zobacz również: „Na żonę nadają się tylko dziewice” Miałam chronić moją czystość myśląc o Bogu i o przyszłym mężu. Nosiłam nawet pierścień na znak czystości i mojej obietnicy. Zostałam wychowana w wierze katolickiej i zawsze obracałam się w takim środowisku. Moi rodzice są głęboko wierzący, a o seksie mówili (z nieukrywanym wstydem) tylko w kontekście abstynencji przed ślubem, albo powiększaniu rodziny. Przygotowywali mnie do tego, abym jako dorosła kobieta stała się idealną żoną i matką. Od małego wpajano mi, że seks pozamałżeński to najgorsza rzecz, jaką może zrobić młoda kobieta. Treści powtarzane przez moich rodziców i przez Kościół utkwiły we mnie tak głęboko, że nigdy nawet nie przeszło mi przez myśl, żeby pójść do łóżka z chłopakiem. W dniu ślubu byłam 28-letnią dziewicą. Po weselu razem z mężem udaliśmy się do naszego apartamentu, aby “skonsumować” nasz związek. Czułam się dumna. Udało mi się. Naprawdę czułam, że daję mojemu mężowi najcenniejszy dar, jaki mężczyzna może dostać. Po wszystkim czułam się… pusta. Moje dziewictwo było fundamentem mojej tożsamości, i w ciągu zaledwie paru minut zniknęło. Na zawsze. Fot. Nie zrozumcie mnie źle. Seks z moim mężem jest naprawdę wspaniały. Oczywiście nie mam tego z czym porównać, ale jest między nami chemia, pasja, namiętność i dobra komunikacja. Ale z perspektywy czasu uważam, że sytuacja, w jakiej się znalazłam, nie jest normalna. Zrozumiałam, że zostałam wychowana w kulturze czystości. Jako dziewczynka i młoda, dojrzewająca kobieta byłam poddawana praniu mózgu i szczerze wierzyłam w to, że wszystko, co wiąże się z seksem, jest grzeszne. I nagle miałam po prostu odrzucić te przekonania, a w moją noc poślubną stać się prawdziwym demonem seksu. Zobacz również: Jak rozpoznać dziewicę? 7 fizycznych cech, które (podobno) zdradzają wszystko! Chyba nietrudno sobie wyobrazić, jak zatem wyglądała moja noc poślubna - i jak pierwszy raz wygląda dla tysięcy kobiet, które są wychowywane w takim środowisku. Jesteśmy uczone, że nasze ciała nie należą do nas samych. Liczą się tylko potrzeby naszych mężów i ich zaspakajanie. Chodzi o ich ego, ich pewność siebie, ich męskość, ich przyjemność, ich orgazmy. Zajęło mi aż 10 lat, żeby pozbyć się wiary w to, że jestem własnością mojego męża. Jak każdy proces dekonstrukcji, była to dla mnie żmudna i trudna droga. Zawsze uczono mnie, że kobieta powinna powstrzymać się od seksu z myślą o szczytnym, świętym celu. Dlatego gdy mój mąż nalegał na zbliżenie, nie mogłam tak po prostu powiedzieć “nie”, jeśli nie miałam ku temu dobrego powodu. Oczywiście mój mąż nie musiał się ze mną kochać, jeśli tylko nie miał na to ochoty - bez żadnego wytłumaczenia. Był mężczyzną, zarabiał na chleb, kierował naszym małżeństwem. Fot. Zatem gdy bywały momenty, że chciałam powiedzieć “nie”, w mojej głowie rozbrzmiewały się słowa z listu do Efezjan: “Żony niechaj będą poddane swym mężom jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus - Głową Kościoła”. Obezwładniające uczucie wstydu i strachu skutecznie izolowało mnie od rówieśników, panowało nad moim poczuciem własnej tożsamości, oddawało moje ciało we władzę męża. 10 lat zajęło mi odkrycie mojej seksualności i poczucia tożsamości - nie obeszło się bez terapii. Dziś, gdy zostałam matką dla mojej córki, codziennie powtarzam jej słowa, których sama nigdy nie usłyszałam: “Jesteś warta szacunku. Twoje ciało należy tylko dla ciebie. Masz prawo do wolności. Zasługujesz na miłość taka, jaka jesteś”. Za każdym razem, gdy wypowiadam na głos te słowa, wiara w to, że moje ciało jest tylko moje staje się odrobinę silniejsze. Ale nie wiem, czy przyjdzie dzień, w którym całkowicie w to uwierzę. Ewa, 38 lat Zobacz również: LIST: „Zrobiliśmy to dopiero po ślubie. 2 miesiące później myślę o rozwodzie, bo jest STRASZNIE!”

W dniu rocznicy ślubu życzymy Wam udanej podróży do kolejnych pięknych jubileuszy! Wasze Dzieci; Dla naszych Rodziców z okazji rocznicy Ślubu składamy szereg najpiękniejszych życzeń. Jedno jest w życiu szczęście, kochać i być kochanym. Na pamiątkę rocznicy - Dzieci. Dla cudownych Rodziców kochające dzieci! Z okazji 30 Najmłodsze dzieci na ślubie i weselu rodziców (0-2) - Panna młoda z dzieckiem od niemowlaka do dwóch lat mogłaby mieć spore ograniczenia w zorganizowaniu tego wielkiego dnia, nie uwzględniając w planach potrzeb maluszka. – mówi Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu PlanujemyWesele, która ma stały kontakt z parami przygotowującymi się do ich wielkiego dnia. Jak sobie poradzić: - wynająć pokój w budynku, gdzie jest sala i zapewnić dziecku sprawdzoną opiekunkę, która już zna dziecko, a ono ją i dobrze na nią reaguje, - jeśli karmisz piersią, umów się z nianią na jakiś sygnał, który da na przykład świadkowej czy twojej mamie, teściowej na telefon, że dziecko jest głodne. Unikniesz wtedy stałego czuwania i chodzenia do pokoju maluszka, aby sprawdzić, jak wygląda sytuacja, - organizując wesele, warto zadbać o to, aby goście zostali zajęci na 30 minut więcej na początku przyjęcia niż standardowo. Każdy, kto wie, że macie malutkie dziecko – szczególnie niemowlę, powinien zrozumieć sytuację, a ty zyskasz spokojny czas na "zakwaterowanie" malucha w pokoju z opiekunką i spokojny start zabawy. Oczywiście wodzirej, DJ czy któreś ze świadków może poinformować przez mikrofon o tym, że młoda mama potrzebuje chwili dla dziecka. - Jeśli parze zależy, aby na zdjęciach były jej malutkie dzieci, warto poprosić fotografa o zrobienie mini sesji jeszcze przed wejściem na salę lub pod kościołem, urzędem stanu cywilnego. To jedno z najbardziej praktycznych rozwiązań, i bardzo istotny fakt przy robieniu planu ujęć z fotografem – podpowiada Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele. Przedszkolaki na ślubie swoich rodziców O ile 5-latek może dać się zająć opiekunce lub opiekunowi zabawą i pójść spać o tradycyjnej porze – raczej nadal w pokoju, gdzie jest wesele, o tyle 3-latek niekoniecznie. Wy - rodzice - wiecie najlepiej, że dzieci są bardzo różne i różnie też mogą reagować na takie stresujące dla nich przecież sytuacje, jak tłumy ludzi wokół mamy i taty. W tym wieku dzieci, prawdopodobne jest również to, że są to pociechy jednego z Was z poprzedniego związku. - Nawet jeśli wesele jest organizowane wyłącznie dla osób dorosłych, ewentualnie z uwzględnieniem starszej młodzieży, to młoda para chce mieć często swoje dzieci przy sobie. Niezależnie od tego, na ile dziecko będzie to wydarzenia pamiętało, chcą, aby w przyszłości mogło powiedzieć, że było na ślubie i weselu rodziców – mówi Karolina Dokić-Pietuszko z portalu-katalogu ślubnego PlanujemyWesele. Jak sobie poradzić: - profesjonalna opiekunka lub opiekun to najlepsze rozwiązanie, nawet jeśli dziecko na co dzień przebywa dużo z dziadkami. Wasi rodzice powinni się tego dnia także świetnie bawić, nie musząc skupiać się cały czas na nawet najbardziej ukochanych wnukach, - ważne, aby z dzieckiem wcześniej porozmawiać, przygotować je na kilka tygodni, a potem dni przed ślubem, że mama i tata będą mieć wielkie święto, na którym maluch będzie obecny i dostanie jakąś rolę (podanie obrączek, trzymanie trenu, mini przemowa pod okiem świadków lub kogoś z rodziny na weselu), - mówienie dziecku: "a teraz mama i tata idą się bawić z gośćmi, a ty pójdziesz grzecznie na górę, pobawisz się z ciocią, a później ładnie spać", może przynieść dokładnie odwrotny skutek. Dobrze jest dziecku rozpisać plan dnia, szczególnie jeśli na co dzień żyjecie w regularnym rytmie, poprosić je, żeby narysowało, jak wyobraża sobie ten wielki dzień. W planie uwzględnione będzie również powiedzenie gościom "dobranoc" lub przeciwnie angielskie wyjście na drzemkę, lub nocny spoczynek. Dzieci w wieku wczesnoszkolnym To już prawie dorośli! A na pewno tak właśnie się czują, kiedy mowa o święcie w rodzinie. Bardzo ważne dla samopoczucia dziecka jest uwzględnienie go w przygotowaniach, danie mu jakiejś roli, przekazanie odpowiedzialności. To może być dowolny obszar – na przykład przygotowanie grafiki zaproszeń na ślub, które mama i tata zeskanują i oddadzą do drukarni opatrzone oczywiście informacją o tym, kto jest autorem. Podanie obrączek to taki ślubny evergreen, ale dziecko w tym wieku ma przecież ogromny potencjał i możliwe, że będzie mu bardzo miło, jeśli je zaangażujecie w działania i uhonorujecie, np. mówiąc gościom przez mikrofon na weselu, jakie dekoracje są autorstwa waszej pociechy, albo organizując drugi taniec. Co do pomysłów, ograniczać Was może głównie poziom wyobraźni 😉. Dzieci, które biologicznie są jednego z was, nawet jeśli rodzic nie mieszka z nimi na co dzień, warto, aby były potraktowane z równą uwagą. To bardzo ważna inwestycja w relację z dzieckiem i budowanie jego poczucia własnej wartości. Jak sobie poradzić: - dziecko w tym wieku zdecydowanie może już uczestniczyć w zabawie pod okiem kogoś z rodziny, choć, jeśli jest wymagające lub szybko się nudzi czy męczy, warto i tu zadbać o profesjonalną opiekę. Jeśli na weselu będą też inne dzieci, animacje powinny spełnić ważną rolę w tym, aby dziecko dobrze się czuło tego dnia, a wy, żebyście mogli zająć się sobą. Nadal potrzebna będzie osoba, która będzie pilnować, aby dziecko nie przytuliło się spontanicznie do sukienki mamy, tuż po kolorowych wyklejankach. I o ile goście, którzy przyszli z dziećmi mogą w każdej chwili wyjść z nimi, zająć je czy asystować przy posiłku, o tyle Wasze dzieci dobrze, aby miały jedną lub – jeszcze lepiej – dwie osoby, do których będą mogły zwrócić się w każdej chwili. Dzieci w wieku szkolnym i wczesne nastolatki Dzieci mogą potrzebować podobnej opieki i uwagi jak te, które szkołę niedawno zaczęły. W tym wieku także ważne jest, aby czuły się uwzględnione w wielkim dniu, ale już na spokojnie zrozumieją, że to jednak dzień mamy i taty czy rodzica z jego partnerem/partnerką. Oczywiście kontakt z wami nie powinien być ograniczany, ale już takie informacje ze strony dziadków, waszego rodzeństwa, czy kogoś z przyjaciół: "jak będziesz czegoś potrzebować, przychodź do mnie" powinny pozwolić dziecku poczuć się bezpiecznie. Oczywiście wtedy, gdy naprawdę osoba deklarująca się jako opiekun w razie potrzeby, będzie dyspozycyjny od razu, a nie kiedy skończy się set taneczny 😉. W przypadku rodzin patchworkowych uhonorowanie, a już na pewno "zauważenie" dziecka w wieku szkolnym na ślubie rodziców będzie bardzo ważne. Oczywiście wiele zależy od relacji, jakie istnieją w Waszej rodzinie, ale dziecko rodzica, który wchodzi na nową drogę życia z kimś innym niż drugi rodzic, powinno poczuć się częścią tej układanki. Nastolatki na ślubie mamy lub/i taty W tym przypadku, mamy już do czynienia z diametralnie różną sytuacją niż na… początku rozwoju dziecka, ale… czy aby na pewno? 😉 Tylko ten, kto nie żył z nastolatkiem pod jednym dachem i nie pamięta, jak sam nim był, może stwierdzić, że w tym przypadku już nie ma mowy o opiece, potrzebie zadbania o emocje dziecka, itd. Jak sobie poradzić: - sporo rodziców wspólnych dzieci, ale i w rodzinach patchworkowych, którzy pobierają się ze sobą po wielu latach związku, przyznaje pociechom szczególną rolę w tym wielkim dniu, szczególnie jeśli traktują je po partnersku. – Poznałam pary, których nastoletnie dzieci z zaproszonymi na wesele przyjaciółmi odpowiedzialne były za wykonanie filmu z drona, były DJ-ami, a nawet muzykami na weselu, robiły za fotografów. Bardzo miło się na to patrzy i zdecydowanie daje dziecku – bo przecież 15-latek to nadal emocjonalnie dziecko – poczuć się uwzględnionym w tym dniu, a na pewno docenionym – dodaje Karolina Dokić-Pietuszko, która – oprócz bycia ekspertką od ślubów, z wykształcenia jest pedagogiem. Warto też wziąć pod uwagę, że dziecko, które na co dzień nie jest zbyt śmiałe, nie będzie chciało być wybitnie eksponowane w Waszym wielkim dniu – warto to uszanować i uzgodnić, jak spędzi czas wesela. Dziecko z osobą towarzyszącą? A dlaczego nie?! Z osobą, z którą się spotyka, z najbliższymi przyjaciółmi. Jeśli prowadzicie otwarty dom, znacie najbliższe dziecku osoby z rówieśników, warto podkreślić to także w tym dniu. Dojrzałość dziecka i jego przyjaciół na pewno mieliście okazję ocenić nie raz w codziennym życiu, więc ewentualne wybryki – typowe dla tego etapu życia, nie powinny się zdarzyć, jeśli na co dzień nie wyrywacie sobie z tego powodu włosów z głowy. Jeśli dziecko jest tzw. starszym nastolatkiem, czyli 18-19 lat (ale umówmy się, że i studentów możemy do tego zaliczyć), warto poprosić je o bycie jednym ze świadków. No, chyba że macie więcej niż dwoje dzieci w tym wieku – wtedy zostaje już chyba tylko… losowanie lub konkurencja, które wyłonią osoby, które będą Wam świadkować. A wy, macie już jakieś pomysły na to, jak zająć, ale i uhonorować swoje dzieci w dniu Waszego ślubu? --------------------- to portal ślubny i katalog posiadający w swojej bazie ponad 17 tysięcy usługodawców z branży ślubno-weselnej z każdego regionu Polski. Portal to także porady ekspertów, inspiracje, reportaże ze ślubów czytelników i piękne sesje plenerowe. Każdego miesiąca inspiruje i łączy z usługodawcami ponad 140 tysięcy par młodych. W tym roku firma obchodzi swoje 13. urodziny, osiągając oglądalność serwisu na poziomie 1,5 mln odsłon. Krótkie wiersze ślubne dla dzieci od około 3 do 6 lat. Biorę ładną kobietę i patrzę na niego dzieci do. Życzę ci długiego życia bez irytacji w dniu ślubu. Niech Bóg da ci szczęście i łaskawie pokieruj swoim przeznaczeniem. Kocham cię tak mocno, jak potrafisz, dopóki twoje serce nie pęknie!
Mali kuzyni, siostrzeńcy czy bratanice to doskonali ślubni pomocnicy. Dlatego, jeśli planujecie organizację wesela z dziećmi, bez obaw możecie powierzyć im ważne zadania podczas uroczystości. W jakich czynnościach dzieci na ślubie sprawdzą się najlepiej? O tym w artykule!Wesele z dziećmi czy bez dzieci? To pytanie często zaprząta głowy przyszłych par młodych. Jedni nie wyobrażają sobie bez nich swojego wielkiego dnia, inni utrzymują, że tego typu przyjęcie to zabawa zarezerwowana wyłącznie dla dorosłych, a obecność maluchów nie pozwala im w pełni zaangażować się w uroczystość. W dzisiejszym artykule prezentujemy kilka pomysłów, w jaki sposób włączyć dzieci w ślubną organizację oraz ciekawie zająć im czas w tym szczególnym niosą obrączkiTo z pewnością jeden z najpiękniejszych i najsłodszych widoków podczas zaślubin. Zaangażowanie dzieci w ślubne przygotowania i powierzenie im tak odpowiedzialnej funkcji będzie dla nich ogromnym wyróżnieniem, do którego podejdą z pełnym profesjonalizmem, niczym prawdziwi mistrzowie ceremonii. “Miniatury” młodej pary, a więc mały, elegancki dżentelmen i młoda dama, niosący razem na haftowanej poduszce ślubne obrączki – ten obrazek z pewnością wzruszy wszystkich zaproszonych ślubnyDzieci, zwłaszcza te w wieku przedszkolnym, będą wspaniałą ozdobą ślubnego orszaku. Dziewczynki ubrane w piękne sukienki, nawiązujące do kreacji druhen obecnych na ślubie, mogą prowadzić orszak do ołtarza lub innego miejsca ceremonii, a także nieść welon panny młodej, zwłaszcza jeśli będzie on naprawdę imponujących istotne jest to, aby przed ślubem wytłumaczyć, szczególnie najmłodszym pomocnikom, jak wygląda przebieg całej ceremonii oraz na czym polegać będzie w niej ich rola. Warto przećwiczyć wcześniej wspólną “drogę” do ołtarza, aby dzieci mogły dokładnie zapamiętać schemat. Wtedy pomimo emocji i stresu będą czuć się pewnie, a wszystko wypadnie i bańki mydlanePiękną ozdobą podczas wejścia do miejsca ceremonii będą także dzieci sypiące płatki kwiatów z koszyczków. Dlatego, jeśli wiecie, że w waszym najbliższym otoczeniu macie kogoś, kto w tej roli idealnie się sprawdzi, warto to wykorzystać. Po wyjściu z kościoła czy urzędu możecie przygotować dla najmłodszych bańki mydlane, które będą wypuszczać w momencie waszego pojawienia się na zewnątrz. Stworzy to niewątpliwie wyjątkowe tło do pamiątkowych ślubnych te zdjęcia!Mali weselnicy wnoszą także wiele radości, naturalności i luzu w świat dorosłych, co świetnie dostrzec można podczas sesji zdjęciowej. Sztywne pozy i nienaturalne miny zostają zamienione na szczery uśmiech i spontaniczność. Poza tym, niezwykle uroczo wyglądają w odświętnych, weselnych strojach, będąc prawdziwą wisienką na torcie pamiątkowych, ślubnych zdjęć. Ozdobne tabliczkiDzieci niosące w ręku kredowe lub drewniane tabliczki z zabawnymi tekstami to prawdziwy ślubny przebój. Warto jednak, aby hasła, które pojawią się na planszach były przetłumaczone na język polski, tak aby wszyscy weselnicy mogli je zrozumieć. Wyjątkiem jest wesele międzynarodowe. W takim wypadku tabliczki powinny zostać przygotowane w ojczystych językach gości lub też języku, którym posługuje się większość zgromadzonych na ślubie rodzicówJeśli planujecie wesele, a jednocześnie jesteście już rodzicami ważne, aby na czas ślubnych przygotowań zapewnić dziecku odpowiednią opiekę. Świetnie sprawdzi się w tej roli osoba, którą maluch dobrze zna, a więc babcia, dziadek czy ciocia. Kwestia opieki dotyczy przede wszystkich małych dzieci, jeśli więc wasza pociecha jest już dumnym przedszkolakiem spokojnie możecie powierzyć jej jakieś zadanie w tym szczególnym dla was przed ślubem zaplanujcie listę rzeczy, którą koniecznie musicie zabrać ze sobą na cały dzień. Jeśli istnieje możliwość wynajęcia pokoju w restauracji czy hotelu, w którym planowane jest przyjęcie również możecie z niej skorzystać. Warto zadbać między innymi o to, aby dzieci na weselu miały “zapasowe” ubranie, w które w razie zalania ślubnego stroju sokiem z czarnej porzeczki czy upadku na trawę będą mogły się się również o odpowiednie menu weselne dla najmłodszych oraz specjalnie dedykowane im miejsce do zabawy. Możecie przygotować specjalny kącik lub wynająć animatora, który z pewnością zagwarantuje dzieciom świetną rozrywkę. Czekoladowa fontanna czy candy bar będą strzałem w dziesiątkę!
Z serca wam błogosławię na Waszą nową drogę życia. W Imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Drogi synu, bądź wzorem cnót, strażnikiem nauki Chrystusa, wzorem męża i ojca. Nie pozwól, aby cokolwiek zniszczyło Waszą miłość, która dziś przywiodła Was pod ołtarz. Z serca Wam kochane dzieci błogosławię i polecam opiece Matki

B. przyznaje, że nie wie, czego się spodziewała, kiedy postanowiła opowiedzieć matce i starszej siostrze o tym, że gwałci ją mąż - może współczucia, a może porady, jak się przed tym bronić...? Kiedy jednak matka kpiąco powiedziała, że przecież młody chłop w ascezie żył nie będzie, poczuła, jakby ktoś mocno nią potrząsnął i rzucił na ziemię. Tego dnia „dowiedziała się”, że prawo jej męża do seksu znaczy więcej, niż jej humory i wymysły. Podobne „lekcje” otrzymuje w Polsce wiele kobiet - część z nich przez wiele lat dzień w dzień spędza czas u boku gwałciciela. Gwałty nie są domeną ciemnych zaułków Nasze wyobrażenia o gwałcie są nierzadko powtórzeniem tego, co widzimy w amerykańskich filmach z motywami kryminalnymi: jest ciemna uliczka, ohydny typ, którego cechuje prostactwo i brutalność (i który często dzierży w wielkich dłoniach ostre narzędzie) oraz ona - zwykle młoda i urodziwa, a także nieznająca wcześniej oprawcy. Obraz taki wywołuje u widza silne emocje - współczucie wobec ofiary i wściekłość na sprawcę - a także utwierdza go w przekonaniu, że przemoc seksualna to coś, co ma miejsce w niebezpiecznych dzielnicach, z dala od domu. Mroczna prawda na temat gwałtów jest jednak zgoła odmienna. Sprawcami przemocy seksualnej stosunkowo rzadko bywają osoby nieznajome, podążające za swoją ofiarą pod osłoną nocy. Według raportu Fundacji Ster aż w 80 procentach przypadków sprawca gwałtu to osoba, z którą osoba poszkodowana była albo jest w związku. Nierzadko sprawcą przemocy jest również partner, z którym łączy ofiarę związek sformalizowany. Polski kodeks karny nie zna rozróżnienia między gwałtem, który ma miejsce w związku, a takim, którego sprawcą jest osoba nieznajoma lub ledwie znana ofierze - zmuszanie do współżycia przez współmałżonka także jest przestępstwem, za które grozi nawet 15 lat więzienia. Przerażające jest jednak to, że - wg danych z ankiety OBOP z roku 2011 - 20 procent Polaków uważa, że nie ma czegoś takiego jak gwałt w małżeństwie. Ankietowani, którzy wyrazili tę opinię, prawdopodobnie mają nie tylko niewłaściwe wyobrażenia o małżeństwie, które rozumieją jako relację opartą na podporządkowaniu, ale także nie rozumieją, że osoby wykorzystywane seksualnie przez partnerów lub współmałżonków cierpią niekiedy bardziej, niż te, które zostały zgwałcone przez kogoś nieznajomego. Przyczyną bólu w takiej sytuacji jest bowiem nie tylko fakt, że strasznego czynu dopuściła się osoba, której się ufa i z którą liczyło się na dobrą, opartą na szacunku relację seksualną, ale również dlatego, że doświadczenie gwałtu małżeńskiego nadal bywa lekceważone i wypierane. Małżeństwo wciąż chcemy widzieć jako klucz do szczęścia, a dom - jako bezpieczną przystań, dlatego nierzadko tabuizujemy i bagatelizujemy dramaty, które rozgrywają się między małżonkami w czterech ścianach wspólnego mieszkania. Kiedy zaś cierpienie człowieka jest bagatelizowane, to nierzadko przestaje on o nim mówić - i nie szuka już pomocy, lecz na zasadzie wyuczonej bezradności „przyjmuje” swój los. A ponieważ przemocy seksualnej w związku lub małżeństwie często towarzyszy również przemoc psychiczna lub ekonomiczna - wiele osób pokrzywdzonych ma poczucie, że wyzwolenie się z takiego związku jest po prostu niemożliwe. „Ciesz się, że nie poszedł do innej” Od pewnego czasu wiedziałam, że B., dojrzała wdowa, doświadczyła w swoim małżeństwie przemocy seksualnej. Kiedy więc zabierałam się za planowanie tego tekstu, pomyślałam, że jej opowieść o tym niezwykle trudnym doświadczeniu mogłaby pomóc innym zrozumieć, jak wygląda gwałt małżeński z perspektywy osoby pokrzywdzonej. Nie każdy jednak życzy sobie, aby jego historia była czytana i analizowana przez innych - delikatnie wspomniałam więc B. o czym będę pisała - a następnie zapewniłam, że jeśli zgodziłaby mi się opowiedzieć o swoim małżeństwie, to zapewnię jej anonimowość i zmienię szczegóły, by nikt jej nie rozpoznał. Energiczna i uśmiechnięta zwykle B. powiedziała wtedy spokojnie: „dziecko, przecież nikt nie będzie wiedział, że to akurat moja historia. Takich kobiet było i jest tysiące”. A potem zaczęła opowieść o mrocznym wątku ze swojej przeszłości: „Wyszłam za mąż po to, aby uciec z domu. Miałam wtedy niecałe dwadzieścia lat i marzyłam o lepszym życiu, bez ojca alkoholika i matki mającej ciągle nowych kochanków. Moja starsza o dwanaście lat siostra również tak zrobiła - i wydawało się, że jest w miarę szczęśliwa. Ja na początku również byłam. Mój mąż był człowiekiem pracowitym i porządnym. Jak na tamte czasy żyło nam się dobrze, mąż potrafił zawsze wszystko załatwić. Ale miał też bardzo duże potrzeby seksualne. Na początku, zanim poszłam do pracy, to było w porządku. Ale potem zdarzało się, że mówiłam mu, że nie chcę - i tego nie umiał przyjąć. Mówił mi, że jestem oziębła, że sypianie z nim (nie używał słowa „seks”) to przecież mój obowiązek jako żony. I kiedyś, jakoś po roku małżeństwa, po raz pierwszy zrobił to, co chciał, wbrew mnie. Mówiłam mu, żeby przestał - ale kazał mi się zamknąć. Nigdy wcześniej się tak do mnie nie zwracał. Upokorzył mnie, wykorzystał, mimo że przecież ślubował mi miłość. Następnego dnia zachował się jak gdyby nic się nie stało, a ja przez cały dzień zastanawiałam się, dlaczego mi to zrobił. To, że ukrywałam się ze swoimi emocjami, chyba nauczyło go, że mój opór nic nie znaczy - od tej pory wymuszał na mnie seks kiedy tylko chciał. I przesuwał kolejne granice - robił ze mną rzeczy, na które większość kobiet chyba się nie godzi… ja najpierw płakałam. A potem po prostu, kiedy próbował się do mnie zbliżyć, wyłączałam się - czułam się tak, jakby mnie tam nie było. Czułam się winna, że nie chcę z nim normalnie sypiać i myślałam, że może to przeze mnie… ale nie mogłam już być z nim blisko w normalny sposób. Ale najgorsze było to, jak zgwałcił mnie trzy tygodnie po porodzie. Myślałam, że umrę z bólu albo się uduszę - bo przez cały czas wstrzymywałam oddech. Wtedy byłam przerażona. Poszłam na wizytę do ginekologa, bo bałam się, że zrobił mi krzywdę - cały czas mocno krwawiłam. Powiedziałam lekarzowi, że przespałam się z mężem w połogu - nie umiałam mu powiedzieć o tym, że to był przymus. I ten ginekolog spojrzał na mnie jak na nienormalną. Zapytał, czy jestem matką, czy łajdaczką, że nie potrafię powstrzymać się kilka tygodni. Po tym zajściu stwierdziłam: „nigdy więcej” i postanowiłam powiedzieć prawdę o moim małżeństwie matce i starszej siostrze. Nie wiem, czego oczekiwałam - może porady, jak się bronić, a może współczucia? Ale kiedy powiedziałam, że ten mój cudowny, pracowity i przystojny mąż mnie gwałci i zadaje mi ból, matka powiedziała, że przecież młody chłop nie będzie żył w ascezie i że chyba wiedziałam, z czym wiąże się małżeństwo - a jak mi to nie odpowiada, to mogłam kilka lat temu iść do zakonu. Siostra wykazała trochę więcej delikatności - przytuliła mnie, ale dodała, że powinnam się cieszyć, że nie poszedł do innej. Jej zdaniem czas po porodzie to zwykle czas pierwszej zdrady męża (po latach po winie powiedziała mi, że u niej tak właśnie było). Poczułam się tak, jakby ktoś mną mocno potrząsnął i rzucił na ziemię. Matka i siostra powiedziały wyraźnie, że tak już musi być, nie było w nich ani zdziwienia, ani szczególnie dużo troski, nawet o moje zdrowie. Stwierdziłam, że chyba muszę się dopasować - widocznie prawo męża do seksu w małżeństwie znaczy więcej, niż moje - jak to mówił mąż - humory i wymysły. Ponieważ matka była biedna, a ja zarabiałam śmieszne pieniądze, nie mogłam odejść od niego. Przez lata jadłam, spałam i wychowywałam dzieci z gwałcicielem. Moi synowie również poczęli się w wyniku gwałtu małżeńskiego, jestem tego pewna. Kocham ich i absolutnie nie żałuję, że ich urodziłam, ale nigdy nie umieliśmy się dogadać, może dlatego, że byli chłopcami i to podobnymi do ojca. Z pozoru byliśmy jak normalna rodzina - pracowaliśmy, byliśmy uprzejmi, mąż nie pił i nie awanturował się. Nikt nie znał jego prawdziwej natury. A wie pani, co było najtrudniejsze, kiedy umarł? Udawanie, że mi żal, że odszedł dobry i kochany człowiek. A ja myślałam, że teraz mi będzie lepiej. I tak było - po latach poznałam obecnego partnera. I to on uświadomił mi, że to, co robił mi mój mąż, to była zbrodnia. Bez tego chyba do tej pory bym z jednej strony uważała, że to okropne, a z drugiej - że tak musi być. Teraz czasy się zmieniły - ale na pewno ciągle mnóstwo kobiet tak żyje”. Czułam się winna, że nie chcę z nim normalnie sypiać i myślałam, że może to przeze mnie… ale nie mogłam już być z nim blisko w normalny sposób. Ale najgorsze było to, jak zgwałcił mnie trzy tygodnie po porodzie. Akt małżeństwa to nie akt własności W historii życia B. znajdziemy elementy, o których często wspominają także inne osoby poszkodowane przez przemoc seksualną. Jest tutaj bliska relacja ze sprawcą gwałtu, zarzucanie pokrzywdzonej „oziębłości” i zrzucanie na nią winy, narastająca brutalność jego czynów, ból psychiczny i fizyczny, a także dysocjacja - czyli mechanizm obronny polegający na „wyłączeniu się” i przebywaniu „poza ciałem”, które ma na celu zmniejszenie odczuwanego cierpienia (można przypuszczać, że u B. uruchamiał się on wtedy, gdy jej mąż ją gwałcił). Ale ta historia to więcej, niż opowieść o życiu jednej kobiety, którą spotkał okrutny los - ważnymi bohaterami tej historii są przecież także inne kobiety z jej rodziny: matka i starsza siostra. I, niestety, reakcja najbliższej rodziny B. jest bardzo podobna do tej, z która często spotykają się osoby, które doświadczają przemocy seksualnej ze strony męża lub innej osoby, z którą są lub były w bliskiej relacji. W umysłach matki i siostry B., podobnie jak wiele innych osób (wypowiadających się chociażby na internetowych forach lub facebookowych grupach) nie funkcjonuje takie pojęcie, jak gwałt małżeński - bo małżeństwo jest przez nie rozumiana jako instytucja, która „gwarantuje” mężczyźnie możliwość współżycia, gdy tylko ma on na to ochotę. Krewne B. nie są również odosobnione w postrzeganiu mężczyzny jako osoby, która nie może kontrolować swojego popędu płciowego - widać to w komentarzu dotyczącym zdrady małżeńskiej, która miałaby pojawić się w przypadku braku współżycia oraz wypowiedzi o „ascezie”. Osoby te uważają też, że jeśli kobieta zostaje zgwałcona - zwłaszcza przez kogoś, kogo zna - to sama ponosi za to odpowiedzialność (vide: matka pouczająca córkę o tym, że przecież “wiedziała”, z czym wiąże się małżeństwo). Powszechność takich przekonań razem z patriarchalną mentalnością, zgodnie z którą mężczyzna jest podmiotem, a kobieta przedmiotem, tworzą warunki sprzyjające trwaniu kultury gwałtu, w której przestępstwa seksualne są bagatelizowane, ich ofiary wyśmiewane lub traktowane jak potencjalni oszuści, a sprawcy usprawiedliwiani lub wręcz traktowani ze współczuciem. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko przemocy seksualnej w małżeństwie, ale także tej, która ma miejsce w Kościele (osobom mówiącym o niej zarzuca się “atakowanie Kościoła”), w domu, gdy sprawcą jest na przykład rodzic (mówienie o tym bywa rozumiane jako brak szacunku dla polskiej rodziny) czy w lokalach rozrywkowych (jeden z komentatorów moich postów na Facebooku stwierdził kiedyś, że napastowanie obcych kobiet w klubach jest w porządku, bo przecież w takich miejscach podrywa się (sic!) również dotykiem). Nie bez znaczenia dla społecznego klimatu wokół przemocy seksualnej jest również fakt, że w niektórych tekstach kultury gwałt jest przedstawiany w sposób karykaturalny (scena z filmu “Galimatias, czyli kogel-mogel 2”, w której mąż próbuje wymusić współżycie na Kasi Solskiej-Zawadzie wywołuje u widza raczej rozbawienie niż współczucie dla bohaterki, która ucieka przed mężem do łazienki), lub coś, co jest wynikiem różnicy kulturowej i co kobieta może kontrolować (oparte na przemocy pożycie Khala Drogo i Daenerys z “Gry o Tron” staje się satysfakcjonujące, gdy przyszła Matka Smoków uczy się, jak ma zadowalać męża). Nie będzie chyba zaskakujące, jeśli stwierdzę, że pierwszym i najważniejszym krokiem do zerwania z kulturą gwałtu (w tym kulturą gwałtu małżeńskiego) powinna być edukacja. Mam tutaj jednak na myśli nie tylko edukację seksualną, podczas której młodzi ludzie mieliby szansę dowiedzieć się, że mają prawo wyznaczać własne granice i jednocześnie obowiązek nie przekraczać granic innych, choć takie zajęcia również są dzieciom i młodzieży bardzo potrzebne. Niebagatelne możliwości na polu zapobiegania przemocy seksualnej - zwłaszcza tej mającej miejsce w małżeństwie - ma również Kościół. Pary przygotowujące się do ślubu przechodzą wszak przez tak zwane nauki przedmałżeńskie. W ich trakcie młodzi ludzie powinni zdobywać nie tylko wiedzę o tym, jakie czytania można wybrać na mszę ślubną i dlaczego NPR jest lepszy niż antykoncepcja - powinni być także uczulani na to, że akt małżeństwa nie jest aktem własności. Seks jest oczywiście wpisany w małżeńską rzeczywistość - a brak możliwości współżycia może być przyczyną do stwierdzenia nieważności związku - ale nie zmienia to faktu, że na każde jedno zbliżenie obie strony muszą wyrazić zgodę. Wszędzie tam, gdzie nie ma świadomej i dobrowolnej zgody na seks, jest przemoc seksualna. Wejście w rolę męża czy żony nie odbiera nikomu prawa do mówienia “nie” - i nie zwalnia z obowiązku przyjmowania odmowy współżycia. Osoby prowadzące przedślubne katechezy nie powinny także, w imię idealizacji małżeńskiej rzeczywistości, wypierać istnienia problemu przemocy seksualnej. Narzeczeni muszą wiedzieć, że żadna ze stron nie ma prawa przymuszać drugiej do seksu - a zmuszanie żony lub męża do wypełniania “obowiązku małżeńskiego” to gwałt, który jest nie tylko zaprzeczeniem miłości, ale i zwykłym przestępstwem. Marzą mi się także podręczniki do religii (i na przykład do WDŻ-u), w których zamiast “naturalnych” różnic między kobietami i mężczyznami opisywana jest konieczność naturalnego odpowiadania za swoje czyny i reakcje. Nawet, jeśli młody człowiek usłyszy w domu, że coś takiego jak gwałt małżeński nie istnieje, a na forum przeczyta, że jeśli pijana kobieta została zgwałcona, to sama jest sobie winna, to w szkole (również na lekcjach religii) te przekonania powinny być konfrontowane z rzetelną wiedzą. Która to, gdy tylko jest odpowiednio wyłożona, staje się ciekawsza i bardziej atrakcyjna, niż krępowanie własnego umysłu więzami mitów i stereotypów.

Ślubu nie weźmiemy, bo nie chce z brzuchem iść do ołtarza i chce po prostu przeżyć swój ślub tak jak trzeba. Zgodzilam się na cywilny, ale i tak nie ma dnia żeby się nade mną nie
Magazyn Ślub ukochanego dziecka: z czym wiąże się to dla rodziców? Ślub w życiu rodziców Młodej Pary, to bardzo ważne wydarzenie. Z Zankyou dowiedz się jakie obowiązki związane ze ślubem i weselem należą do rodzicó oraz co jest ich dobrowolnym udziałem. Ślub to jeden z najcudowniejszych momentów w życiu dwojga kochających się ludzi, którzy postanawiają spędzić resztę życia jako mąż i żona. Jednocześnie jest to bardzo ważne i istotne wydarzenie w życiu rodziców tych osób. Ich dziecko na dobre opuszcza rodzinne gniazdo. Mało tego, zaczyna ono tworzyć własną rodzinę. No i oczywiście w tym dniu zyskują oni odpowiednio „nową” córkę oraz „nowego” syna. Nic więc dziwnego, że ten dzień jest dla nich nie tylko bardzo radosny, ale jednocześnie bardzo Szymczyk Fotografia Jednak wszystko zaczyna się jeszcze na długo przed ślubem. Po pierwsze należy pamiętać, że dla rodziców jesteśmy najważniejszymi osobami na świecie. Są to osoby, którym strasznie zależy na szczęściu dzieci. Z tego powodu faktu zaręczyn nie powinno się trzymać przed nimi w tajemnicy. Wręcz przeciwnie, powinny to być osoby, które jako pierwsze dowiedzą się o tym! Jeżeli przyszły Pan Młody, przed oświadczynami, nie prosił ojca swojej narzeczonej o jej rękę (a, jak wiadomo, ma to miejsce coraz rzadziej) taka informacja może być dla jej rodziców zaskoczeniem. Dlatego najlepiej jest obwieścić ją w specjalnych okolicznościach, czyli np. podczas uroczystej kolacji. Rodzice zapraszani na nią będą mogli się domyśleć, że chcecie przekazać im coś ważnego, dzięki temu będą mogli się odpowiednio do tego nastawić. No, a przede wszystkim, to dla nich bardzo ważna wiadomość, której przekazywanie zasługuje na specjalną okazję. Oczywiście nie tyczy się to tylko rodziców przyszłej Panny Młodej, ale w taki sam sposób powinni dowiedzieć się o tym rodzice przyszłego Pana Młodego. Gdy jedni i drudzy poznali się już wcześniej możemy przekazać im to na wspólnym spotkaniu. Natomiast jeżeli nie znali się wcześniej i wiedzą już o zaręczynach swoich dzieci, to tradycja nakazuje, by poznali się oni jeszcze przed ślubem. I w takim przypadku należy zorganizować spotkanie zapoznawcze (np. wspólny obiad czy kolację). Podczas wspólnych spotkań z rodzicami obojga narzeczonych należy poruszyć kwestie finansowe planowanego ślubu i wesela. Nie trzeba tego robić na pierwszym spotkani. Najczęściej ma miejsce równy podział kosztów. Jednocześnie należy podkreślić, że rodzice nie maja obowiązku pomagać Młodym w tej kwestii. Jest to ich dobra wola. Nie należy więc w stosunku do rodziców wysuwać jakichkolwiek roszczeń finansowych związanych z wydatkami ślubnymi. Najczęściej jednak rodzice, zgodnie z tradycją, biorą na siebie większość kosztów. Są one różnie dzielone pomiędzy rodziców Pana Młodego i rodziców Panny Młodej. Niektórzy korzystają z tradycyjnego podziału, w którym: -rodzice Panny Młodej płacą za: suknię oraz wszelkie akcesoria, zaproszenia, przyjęcie weselne, uroczystość w kościele lubw Urzędzie Stanu Cywilnego, a także za usługi fotografa i kamerzysty oraz usługi konsultanta ślubnego zapiszShymanska Yunnona -rodzice Pana Młodego płacą za: garnitur i dodatki, obrączki, bukiet Panny Młodej, napoje na przyjęciu, usługi wodzireja (DJ) lub orkiestry oraz za wynajem samochodu ślubnego. Mama przyszłej Panny Młodej może pomagać jej w wyborze sukni ślubnej. Jej rady są zazwyczaj bardzo cenne. Jednocześnie pamiętajmy, że obecność mamy w takiej chwili nie wyklucza obecności koleżanki, czy świadkowej. Rodzice pomagać mogą narzeczonym podczas układania menu weselnego, a przede wszystkim podczas tworzenia listy gości. To oni najczęściej znają większość członków rodziny oraz ich adresy, które są niezbędne podczas wysyłania zaproszeń. Jednocześnie warto pamiętać o tym, że narzeczeni niekoniecznie muszą znać wszystkich członków rodziny. Może zdarzyć się taka sytuacja, że nie znają oni osób, na których obecności w tym ważnym dniu zależy ich rodzicom. Dlatego, zachowując oczywiście pewien rozsądek, warto jest wziąć propozycje rodziców pod uwagę. zapiszJurij Krupiak Tradycyjnie, jeszcze przed wyruszeniem Młodej Pary do kościoła czy Urzędu Stanu Cywilnego, rodzice obojga dokonują ich błogosławieństwa. Jest to wzruszający moment, podczas którego następuje symboliczne opuszczenie rodzinnego domu. Towarzyszące jemu błogosławieństwo dotyczy szczęścia na nowej drodze życia. W kościele do ołtarza Pannę Młodą może prowadzić jej ojciec. Na końcu drogi miejsce u jej boku zastępuje Pan Młody. Dla ojca jest to wzruszające i bardzo ważne przeżycie. Po ceremonii, już na miejscu zabawy weselnej, choć jeszcze przed przestąpieniem progu, następuje powitanie Młodej Pary przez rodziców. Podczas powitania Młodzi dostają od rodziców do zjedzenia chleb i sól, które mają symbolizować dobrobyt w ich rodzinie. Dostają oni również 2 kieliszki: 1 z wódką i 1 z wodą. Ta osoba, która wypije kieliszek z wódką, wg przesądów, będzie rządzić w domu. Podczas wesela rodzice Pana Młodego i rodzice Panny Młodej powinni przedstawić sobie wzajemnie swoje rodziny. Najczęściej też to do nich należy wznoszenie pierwszych toastów. Ojciec Panny Młodej zazwyczaj przemawia jako pierwszy i wita zięcia w swojej rodzinie. Następnie przemawia ojciec Pana Młodego, który wita synową w swojej rodzinie. Rodzice często odpowiadają również za kontrolę obsługi całego wesela. Jednocześnie ojciec bądź Pana Młodego, bądź Panny Młodej może być odpowiedzialny za wymianę butelek z wódką. zapiszOlena Andreychuk Bardzo miłym akcentem jest złożenie przez Młodą Parę oficjalnych podziękowań rodzicom za ich wkład nie tylko w organizację przyjęcia i wesela, ale również za wkład w ich całe życie. Podziękowaniom tym zazwyczaj towarzyszą wręczane rodzicom, przygotowane specjalnie na tą okazję, upominki (kpmysły na prezenty dla rodziców znajdziesz TUTAJ) Rodzice pomagają również Młodej Parze żegnać gości weselnych, którzy opuszczają przyjęcie. Oczywiście na ślubie i weselu rola rodziców Nowożeńców się nie kończy. To dopiero początek! Później przychodzi czas na rady, pomoc w opiece nad wnukami. Pamiętać więc należy o tym, że rodzice są niezastąpieni! Skontaktuj się z firmą, o której mowa w tym artykule. Nie chcesz przegapić najnowszych newsów o trendach ślubnych? Zapisz się do naszego newslettera Jak usadzić gości na weselu - ogólne zasady 23 kwi 2022 Fakt, iż w dniu ślubu zarówno Panna Młoda jak i Pan Młody chcą otaczać się bliskimi ich sercu osobami jest kwestią bezdyskusyjną. W końcu, to obecność krewnych i przyjaciół, którzy wraz z nimi przeżywają te niesamowite chwile pełne różnej maści emocji stanowi dla nich bezcenną wartość. Oczywiście, przyszli Nowożeńcy nie wyobrażają sobie sytuacji, aby goście, którzy zostali zaproszeni na ich ślubną uroczystość, nie towarzyszyli im także podczas wesela. I tutaj pojawia się ten element organizacyjnej układanki, który spędza sen z powiek niejednej Młodej Parze - to kwestia związana z usadzeniem gości na weselu. Jak stworzyć listę gości weselnych? 20 kwi 2022 Stworzenie listy gości, którzy pojawią się na naszym weselu, jest bez wątpienia jednym z najważniejszych elementów organizacyjnej układanki. Dlaczego powinna być ona tak istotna w procesie przedślubnych przygotowań? Z pewnością lista gości weselnych pomoże nam zgromadzić wokół siebie te najbliższe nam osoby, bez obecności których, nie wyobrażamy sobie tego jednego z ważniejszych wydarzeń w naszym życiu. Ile potrzeba napojów na wesele i poprawiny? 8 kwi 2022 Z pewnością, każda Para Młoda organizująca ten jeden z ważniejszych dni w życiu będzie musiała odpowiedzieć sobie na pytanie ile napojów na wesele i poprawiny przygotować, tak aby nie martwić się o to, że podczas szalonej zabawy do białego rana mogłoby ich zabraknąć. W końcu, nie chcemy, aby nasi goście podczas tańca na parkiecie czy brania czynnego udziału w zaplanowanych z myślą o nich atrakcjach wręcz “umierali” z pragnienia! Jak więc znaleźć “złoty środek” i dostosować liczbę napojów do ilości zaproszonych przez nas gości? Planer ślubny - czyli jak korzystać z organizera ślubnego? 21 lut 2022 Bez wątpienia, ceremonia zaślubin oraz wesela są jednymi z najbardziej istotnych momentów w życiu człowieka. Doświadczając ich, pokładamy nadzieję, że osoba u boku której stajemy na ślubnym kobiercu będzie tą jedną jedyną, już na zawsze…Wiara w to, że nasze marzenia mogą się ziścić, czyni dzień ślubu jeszcze bardziej magicznym, uroczystym oraz niepowtarzalnym doświadczeniem. Jego unikatowość oraz fakt, że najczęściej przeżywamy go tylko raz w życiu poniekąd zmusza Młodą Parę do dbałości o każdy najmniejszy szczegół związany z organizacją ślubu i wesela. Jak więc w natłoku obowiązków nie pominąć żadnego elementu tworzącego jedną spójną całość tej ślubnej układanki? Jak mówią - kluczem do sukcesu jest przede wszystkim dobra organizacja! Aby wspiąć się na jej wyżyny z pewnością pomoże Ci organizer ślubny. Przyjęcie weselne - jak zorganizować kameralne wesele? 19 lut 2022 W polskiej tradycji tłoczne i huczne wesela są uznawane za normę. Ślubna etykieta nie przewiduje wręcz jakichkolwiek ograniczeń związanych z liczbą gości weselnych i kieruje się zasadą - im więcej tym lepiej! Jednak w obecnych czasach, możemy zauważyć, że coraz więcej Młodych Par znajduje w sobie odwagę, aby wyjść poza granicę weselnych konwenansów i spędzić ten dzień w inny sposób. W końcu nie każdy z nas marzy o wielkiej biesiadzie w otoczeniu rodziny o której dawno zapomnieliśmy czy znajomych, których po prostu wypadało zaprosić. Jeśli Twój weselny scenariusz nie przewiduje pokaźnej obsady - prawdziwym strzałem w dziesiątkę będzie oryginalne kameralne weselne! Lista prezentów ślubnych: kilka praktycznych rad, które pomogą ułożyć ją z głową 29 sty 2022 Stworzenie listy prezentów ślubnych to doskonały pomysł, aby ułatwić Waszej rodzinie i przyjaciołom zorientowanie się, czego naprawdę potrzebujecie na nową drogę życia. Problem wcale nie jest tak banalny jakby się mogło wydawać, zwłaszcza, gdy już od jakiegoś czasu mieszkacie razem. Oto kilka wskazówek, które pomogą Wam ułożyć praktyczną listę prezentów ślubnych. Najważniejsze Organizacja

Informacja o przygotowaniu do małżeństwa. Małżeństwo można zawrzeć we własnej parafii narzeczonego lub narzeczonej. Badanie kanoniczne narzeczonych w kancelarii, przeprowadza się w parafii, w której małżeństwo ma być zawarte, czyli w parafii, w której jedno z narzeczonych posiada stałe lub tymczasowe zamieszkanie albo faktyczny miesięczny pobyt (kan. 1115).

Dzieci to nasze oczka w głowie. Mimo że w końcu się usamodzielniają i mogą sobie poradzić bez wsparcia rodziców, wielu rodzicieli nadal chce dokładać się do ich utrzymania. Wielu młodych się na to zgadza, żyjąc w przekonaniu, że sytuacja może się zmienić tylko po ślubie. Co uważacie?Życie na garnuszku rodziców dla niektórych byłoby zawstydzające. Są wśród nas jednak tacy, którzy uważają, że jest to rodzaj opieki, którą rodzice darzą swoje dziecko, aż ono nie przejdzie pod opiekę kolejnej osoby, czyli małżonka, który najprawdopodobniej przejmie obowiązek finansowania od utrzymywane do ślubu – tak czy nie?Decyzję o utrzymywaniu dorosłego i samodzielnego dziecka zazwyczaj podejmują rodzice. To oni żyją w przekonaniu, że ich dziecku nie może niczego zabraknąć. Zastanówmy się jednak, dlaczego takie podejście miałoby być szkodliwe bądź nieszkodliwe. Finansowanie dorosłego dziecka to odbieranie mu chęci do podjęcia pracy, a co za tym idzie zbierania doświadczenia. Nie wszystkie dzieci pragną szybko zawrzeć małżeństwo i założyć swój dom. Jeśli rodzice będą tkwili w innym przeświadczeniu, może się okazać, że przez całą młodość swojej pociechy będą ją finansować. Nie ma w tym nic złego, do momentu, kiedy przyjdzie im zmierzyć się z brutalną rzeczywistością twarzą w twarz. Wtedy w pobliżu nie będzie rodziców, a ich dziecko będzie zmuszone na własną rękę zapewnić sobie źródło stałego dochodu. Pomagasz dzieciom finansowo? Jasne!Nie definiujmy jednak jednoznacznie tego, że pomaganie finansowe dzieciom jest złe. W dzisiejszych czasach koszty utrzymania są naprawdę wysokie, dlatego drobna pomoc naprawdę może być ważna dla naszych dzieci, szczególnie jeśli pracują mało, bo resztę czasu poświęcają na studia czy kształcenie czy inaczej, którąkolwiek z opcji wybierzemy, miejmy na uwadze dobro naszych pociech. We wszystkim warto odnaleźć złoty środek. Pomóc dzieciom, jeśli nas stać? Oczywiście, ale dbajmy także o to, by one budowały swoją przyszłość na mocnych fundamentach takich jak wykształcenie, doświadczenie, byśmy byli pewni, że w razie jakichkolwiek kłopotów, dobrze sobie poradzą.

Należą do nich m.in. manipulowanie przekonaniami, postawami, emocjami (np. strachem i lękami dziecka), szantaż emocjonalny, utrudnianie kontaktów dziecka z drugim rodzicem oraz inne negatywne działania, prowadzące do niszczenia ich wzajemnych relacji, kierowane w stronę poddawanego alienacji rodzicielskiej dziecka lub/i rodzica.

Czy osobie dorosłej mieszkającej w jednym budynku z rodzicami, ale utrzymującej się samodzielnie, będzie wliczony dochód rodziców do kryterium dochodowego, od którego uzależnione jest przyznanie zasiłku stałego z pomocy społecznej? – pyta czytelnik. Jednym z kryteriów decydujących o przyznaniu i o wysokości zasiłku stałego jest dochód wnioskodawcy uzależniony od jego statusu – czy jest osobą samotnie gospodarującą (477 zł), osobą w rodzinie (351 zł), czy też o świadczenie stara się rodzina (suma kwot kryterium dochodowego na osobę). Zgodnie z art. 37 ust. 2 ustawy o pomocy społecznej zasiłek stały ustala się jako różnicę między kryterium dochodowym osoby samotnie gospodarującej a dochodem tej osoby, z tym że kwota zasiłku nie może być wyższa niż 444 zł miesięcznie. W wypadku osoby w rodzinie jest to różnica między kryterium dochodowym na osobę w rodzinie a dochodem na osobę w rodzinie. Zgodnie z ust. 3 tego artykułu zasiłek stały nie może być niższy niż 30 zł miesięcznie. Osobą samotnie gospodarującą jest prowadzący jednoosobowe gospodarstwo domowe. Rodzina zaś to osoby spokrewnione lub niespokrewnione pozostające w faktycznym związku, wspólnie zamieszkujące i gospodarujące. Określając status osoby ubiegającej się o świadczenie z zakresu pomocy społecznej, organ zawsze powinien zbadać i wyjaśnić wszystkie okoliczności sprawy. Służy temu możliwość przeprowadzenia wywiadu środowiskowego. Samo bowiem ustalenie, że np. w należącym do wnioskodawcy lokalu mieszka jeszcze jedna osoba, nawet z nim spokrewniona, to za mało do stwierdzenia, że prowadzą wspólne gospodarstwo domowe. Zwrócił na to uwagę Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie w wyroku z 19 lutego 2009 r., stwierdzając, że rozstrzygnięcie, czy osoba jest samotnie gospodarującą, czy funkcjonuje jako osoba w rodzinie, nie powinno poprzestawać na ustaleniu przez organ, że mieszkanie składa się z jednego pokoju i kuchni oraz że znajdują się w nim pojedyncze sprzęty związane z gospodarowaniem. Wspólne bowiem korzystanie z tych samych urządzeń i sprzętów nie zawsze przesądza o tym, że osoby wspólnie gospodarują (sygn. III SA/Kr 864/08). Podobne stanowisko prezentuje Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie, który w wyroku z 27 listopada 2009 r. stwierdził, że przez wspólne prowadzenie gospodarstwa domowego rozumie się nie tylko wspólne zamieszkiwanie, ale także wspólne zaspokajanie potrzeb życiowych (sygn. II SA/Lu 587/09). Jak wynika z dalszej części uzasadnienia tego wyroku, cechami charakterystycznymi dla prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego są: udział i wzajemna ścisła współpraca w załatwianiu codziennych spraw związanych z prowadzeniem domu. Wszystkie te elementy powinny być uzupełnione cechami stałości. Oznacza to, że chwilowe pozostawanie na utrzymaniu osoby, z którą się mieszka, nie oznacza jeszcze prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego. Autopromocja Specjalna oferta letnia Pełen dostęp do treści "Rzeczpospolitej" za 5,90 zł/miesiąc KUP TERAZ Z przytoczonych orzeczeń wynika, że nie w każdym wypadku wspólnego zamieszkiwania z rodzicami występujący o zasiłek powinien być traktowany jako osoba w rodzinie. Czasem jest to osoba samotnie gospodarująca. podstawa prawna: ustawa z 12 marca 2004 r. DzU z 2009 r. nr 175, poz. 1362 ze zm. Czytaj też: Więcej osób dostanie zasiłek rodzinny Więcej w serwisie: Zasiłki » Zasiłek rodzinny i dodatki do zasiłku
Czerwone wino alkoholowe ZŁOTA KOBIETA prezent dla niej 79,90 zł. personalizuj. Różowe WIECZNE RÓŻE W BOXIE 229,90 zł. dodaj do koszyka. Półka na wannę z imieniem POMYSŁ NA PREZENT DLA ŻONY 199,90 zł. personalizuj. Plakat personalizowany 31x41 cm PRZYWIĄZANI prezent na rocznicę ślubu 99,90 zł. personalizuj. W małżeństwie warto pokonywać przeszkody, które mogą prowadzić do rozwodu. Psycholog zdradziła jednak, że są dwie rzeczy, które naprawdę trudno zwalczyć. Każdy chciałby znać przepis na udane małżeństwo. Nawet w najlepszych relacjach mogą bowiem pojawić się kłopoty nie do przeskoczenia. Z reguły są to jednak problemy dnia codziennego, które łatwo wyeliminować. Niestety są też dwa popularne symptomy prowadzące do rozwodów. Zdradziła je psycholog, która zajmuje się głównie terapią par. Zobaczcie, co takiego może sprawić, że wasze małżeństwo zacznie się rozpadać. Zobacz także: Aż 90% rozwodów ma miejsce przez te 4 rzeczy. Co ciekawe, na liście nie ma zdradyTe dwie rzeczy rujnują małżeństwo. Psycholog zdradziła popularne symptomyTerapeutka par, Susanna Abse, opisała na łamach portalu dwa sygnały, które z reguły świadczą o rozpadzie małżeństwa. Zdaniem psycholog, są to symptomy, które naprawdę trudno pokonać, żeby ratować związek - są bowiem zakorzenione w naszej głowie. 1. Zwątpienie w relację jednej ze stronWszystkie problemy w związku da się rozwiązać, jeżeli tylko szczerze o nich rozmawiamy. Każdemu człowiekowi zdarzają się jednak chwile niepewności. I nawet jeżeli ta osoba kocha swojego partnera, boi się wspomnieć mu o tym, że zaczyna wątpić w ich relację. Ukrywanie tego faktu prowadzi natomiast do frustracji i nieporozumień, które jeszcze pogłębiają uczucie niepewności. Wówczas powstaje błędne koło, które nigdy nie znajdzie swojego zakończenia - chyba że na sali sądowej podczas rozwodu. 2. Myśl o odejściu Podobna sytuacja ma miejsce, gdy w naszej głowie pojawiają się myśli o odejściu od partnera. Niezależnie od tego, co sprawia, że zaczynamy to analizować, gdy już pierwszy raz pomyślimy o zostawieniu małżonka, takie pomysły będą wracać do nas ze zdwojoną siłą. Wówczas też istnieje ryzyko, że podświadomie zaczniemy rozglądać się za alternatywą, co jednocześnie może doprowadzić do zdrady. Wtedy będzie za późno na ratowanie relacji. Zobacz także: Prawniczka rozwodowa zdradza, jakich mężczyzn lepiej unikać. Wymienia pięć konkretnych zawodówPopularne przyczyny rozwodówWydawać się może, że wśród czynników, które prowadzą do rozwodów, będą przodować kłamstwo i zdrada. W rzeczywistości jednak problemy, które okazują się nie do przeskoczenia dla wielu par, są o wiele bardziej prozaiczne. Ze statystyk wynika, że powody, dla których ludzie decydują się na rozwód, często bywają zakorzenione w ich psychice. Nie chodzi o kłótnie związane z pieniędzmi czy wychowywaniem dzieci. Z reguły zdarza się, że ludzie zaczynają odczuwać samotność w związku i nie potrafią ze sobą rozmawiać, ponieważ cały czas są nastawieni na atak ze strony partnera. To może prowadzić do innych nieporozumień. Zobacz także: Gaslighting to niebezpieczne zjawisko w związku. Jest bardzo toksyczne Źródło: W przedszkolu pracuję już 25 lat, ale dopiero od niedawna zainteresowałam się metodą Weroniki Sherborne. W ubiegłym roku szkolnym pracując z dziećmi 5-letnimi od czasu do czasu włączałam do zajęć ruchowych niektóre, wybrane elementy z tej metody. Zauważyłam, że dzieci uwielbiały ten sposób zabawy.
Duchowni szydzili ze związków zawartych jedynie z powodów majątkowych. „Równie dobrze ktoś mógłby dać na zapowiedzi pana takiego a takiego z sakiewką pani tej i tej, a w dniu ślubu powieść do ołtarza nie narzeczoną, ale od razu jej pieniądze albo krowy” – mawiał znany z ciętego języka paryski kaznodzieja Jacques de Vitry. Tekst jest fragmentem książki „Życie w średniowiecznym mieście”, Frances i Joseph Gies Małżeństwo w trzynastym wieku zwyczajowo łączyło ludzi z tej samej grupy społecznej. Niemniej również i wtedy, tak jak w innych epokach, istniała ruchliwość społeczna: związki między przedstawicielami bogatego mieszczaństwa i członkami rodzin pomniejszej szlachty nie należały do rzadkości. Związek małżeński stanowił też swego rodzaju ścieżkę kariery dla czeladnika: poślubienie bogatej wdowy mogło równać się uzyskaniu domu w mieście, przejęciu zapasu ubrań należących do zmarłego męża, mebli, sreber, a nawet nieruchomości. Co do zasady małżeństwa aranżowano, ale Kościół kładł nacisk na kwestię zgody. Duchowni szydzili ze związków zawartych jedynie z powodów majątkowych. „Równie dobrze ktoś mógłby dać na zapowiedzi pana takiego a takiego z sakiewką pani tej i tej, a w dniu ślubu powieść do ołtarza nie narzeczoną, ale od razu jej pieniądze albo krowy” – mawiał znany z ciętego języka paryski kaznodzieja Jacques de Vitry. Prawo kanoniczne zaznaczało, że panna młoda musiała mieć przynajmniej dwanaście lat, a pan młody czternaście. Pokrewieństwo stanowiło swego rodzaju temat tabu, narzeczeni nie mogli być ze sobą spokrewnieni do czwartego stopnia (do czasów postanowień Czwartego Soboru Laterańskiego z 1215 roku obowiązywała zasada do siódmego stopnia). Z kolei najważniejszym elementem ceremonii ślubnej było wyrażenie wolnej woli obu stron wstąpienia w związek. Małżeństwa były możliwe zarówno między ludźmi wolnymi, chłopami pańszczyźnianymi, jak i niewolnikami; pomiędzy katolikami i heretykami oraz katolikami i ludźmi ekskomunikowanymi, nie mogli już ich jednak zawierać chrześcijanie z poganami, jako że ci ostatni nigdy nie byli ochrzczeni. Do Czwartego Soboru Laterańskiego zabronione było zawieranie związku pomiędzy cudzołożnikiem (który mógł już wziąć ślub) a osobą, z którą cudzołożył; podobnie rzecz się miała w sytuacji porywacza i osoby, którą następnie uwolnił. Po 1215 roku takie małżeństwa były już dozwolone. Rozwód, a dokładnie rzecz biorąc unieważnienie małżeństwa, stanowił niezwykłą rzadkość. Tego typu sytuacja była dozwolona jedynie wtedy, gdy związek łamał jedną z trzech głównych zasad Kościoła na temat małżeństwa: dotyczącą wieku, zgody lub pokrewieństwa. Zawiłości związane z koligacjami rodzinnymi stanowiły jednak czasem wygodną furtkę dla potężnych i bogatych średniowiecznego świata umożliwiającą unieważnienie związku, ale nawet im nie było łatwo wyjść obronną ręką, jeśli zostali przyłapani na składaniu fałszywych zeznań. Przykładowo król Filip August poróżnił się z Kościołem, gdy próbował pozbyć się swojej pochodzącej z Danii żony i ostatecznie musiał przyjąć ją z powrotem. Po sporządzeniu umowy odbywały się oficjalne zaręczyny – w średniowieczu była to uroczystość o charakterze religijnym dorównująca rangą zaślubinom. Kontrakt małżeński Małżeństwa, przynajmniej te zawierane między członkami zamożnych warstw społeczeństwa, miały podstawę zarówno prawną, jak i religijną: kontrakt małżeński spisywano u notariusza, wskazując w nim wyraźnie wysokość posagu. Syn i córka bogatych mieszczan zaczynali wspólne życie, posiadając na przykład dom, ze dwa niewielkie gospodarstwa, gotówkę oraz wpływy z wynajmu nieruchomości w mieście. Umowa mogła dodatkowo precyzować, które składniki majątku przypadną pannie młodej po ewentualnej śmierci męża – jeśli nie sporządzano takiego zapisu, kobieta automatycznie dziedziczyła jedną trzecią dóbr małżonka. Po sporządzeniu umowy odbywały się oficjalne zaręczyny – w średniowieczu była to uroczystość o charakterze religijnym dorównująca rangą zaślubinom. Podobieństwo przysiąg zaręczynowych do ślubnych wręcz powodowało zaskakujące problemy prowadzące do wielu pozwów w sądach kościelnych. Sam Kościół kładł wyraźny nacisk na potrzebę rozróżnienia „słów przyszłości” wypowiadanych podczas zaręczyn od „słów teraźniejszych” wymawianych podczas ceremonii zawierania małżeństwa. Niemniej czasem pary postrzegały siebie jako męża i żonę, podczas gdy były jedynie zaręczone, zamieniając tę instytucję w swego rodzaju potajemne małżeństwo, które jedna ze stron mogła w przyszłości łatwo podważyć. Tak czy owak podczas zaręczyn duchowny pytał przyszłego pana młodego „Czy przyrzekasz, że pojmiesz tę kobietę za żonę, jeśli tylko Kościół Święty wyda zgodę?”. W podobny sposób ksiądz zwracał się także do narzeczonej, a następnie młodzi wymieniali się obrączkami i ogłaszano zapowiedzi (w trzy kolejne niedziele). Co ciekawe, śluby nie mogły odbywać się podczas adwentu, dwunastodniowego okresu Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu oraz w czasie pomiędzy niedzielą Wniebowstąpienia i tygodniem Zielonych Świątek. Dzień ślubu W dniu ślubu pannę młodą pomagały ubrać jej matka, siostry i niektóre z przyjaciółek, z tym że na tę okazję nie obowiązywał żaden konkretny rodzaj sukni: dziewczyna po prostu wkładała to, co miała najlepszego. W skład stroju wchodziły zatem: najwyższej jakości płócienna damska koszula, najlepsza jedwabna tunika obszyta futrem i wyszywana złotą nicią, na to ewentualnie aksamitna opończa, a także płaszcz oblamowany złotą koronką. Na głowę oblubienicy zakładano dodatkowo mały welon przytrzymywany wąską, złotą opaską, a na stopach nosiła ona buty z wysokiej jakości skóry ozdobione złotem. Również pan młody przywdziewał na tę okazję odświętne ubranie. Gdy narzeczeni jechali do kościoła, poprzedzała ich mała grupka żonglerów grających na flecie, wioli, harfie i dudach. Obok młodych podróżowali ich rodzice oraz krewni, jak również inni zaproszeni goście. Wzdłuż całej drogi gromadzili się gapie, chcący sobie popatrzeć. W końcu na placu przed świątynią wszyscy zsiadali z wierzchowców, a z przedsionka wychodził ku młodym ksiądz, niosąc otwartą księgę i ślubny pierścień. Duchowny przepytywał narzeczonych: Czy są pełnoletni? Czy przysięgają, że nie ma pomiędzy nimi niedozwolonego stopnia pokrewieństwa? Czy ich rodzice wyrażają zgodę na to małżeństwo? Czy wygłoszono zapowiedzi? I wreszcie – czy sami młodzi wchodzą w związek z własnej, nieprzymuszonej woli? Następnie narzeczeni podawali sobie prawe ręce i powtarzali śluby. Po tym wszystkim następowała krótka homilia. Typo­wym przykładem może być tu kazanie wygłoszone przez Henriego z Provins, który skupił się na religijnym wychowaniu potomstwa, zgodzie w domu i wzajemnej wierności małżonków. Kaznodzieja zaznaczył też, że podczas biblijnego potopu Bóg nie przez przypadek uratował po parze stworzeń. Dodał, że gdyby błogosławiona Maryja Dziewica, Królowa Raju, nie była zamężna, nie dostąpiłaby możliwości porodzenia Boga. Podkreślił również, iż życie małżeńskie stanowi absolutny wzorzec szczęśliwej egzystencji na tej ziemi. W dalszej części ceremonii ksiądz błogosławił obrączkę: pan młody brał ją i nakładał po kolei na każdy z trzech głównych palców lewej dłoni swej wybranki, mówiąc przy tym: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. W końcu umieszczał ją na palcu serdecznym panny młodej i dodawał: „Wraz z tym pierścieniem – poślubiam cię”. Potem następowało rozdanie jałmużny biednym, którzy zgromadzili się przed portykiem – zadaniem tym zajmowali się oczywiście młodzi – a następnie wszyscy weselnicy wchodzili do kościoła. Istnieje przekaz z pierwszej połowy trzynastego wieku, z którego dowiadujemy się, że akurat w tym momencie ceremonii, podczas zaślubin w Dijon, pewien lichwiarz stał się ofiarą na własnym ślubie. Jedna z rzeźb nad wejściem do portyku – konkretnie kamienna figura lichwiarza ze sceny Sądu Ostatecznego – spadła i trafiła nieszczęśnika śmiertelnym ciosem prosto w głowę: niedoszły małżonek zginął od uderzenia sakiewką. Po wszystkim krewni i przyjaciele denata uzyskali pozwolenie na zburzenie pozostałych figur portyku2. Wracając do analizy przebiegu zaślubin, warto podkreślić, że młodzi oficjalnie uznawani byli za męża i żonę po wzajemnym wymienieniu przysiąg. Po mszy ślubnej pan młody otrzymywał znak (pocałunek) pokoju i przekazywał go swej małżonce. Para razem opuszczała świątynię, wsiadała na konie i cała procesja, znów prowadzona przez grupę muzykantów, wracała do domu dziewczyny. Wesele Wesele w domu bogatego mieszczanina wyprawiano z olbrzymim rozmachem: wino lało się beczkami; podawano gicze wołowe, baranie, cielęce i z dziczyzny; na stół wnoszono kapłony, mięso młodych kaczek, kurczaki, króliki; raczono się waflami, przyprawami, słodyczami, pomarańczami, jabłkami, serem, jajami, mogła się też pojawić głowa dzika albo łabędź razem z piórami. Specjalnie na tę okazję wynajmowano szereg dodatkowej służby, w skład której wchodzili portierzy, kucharze, kelnerzy, krojczy, porządkowi, odźwierny, a nawet specjalna osoba do wyplatania wianków. Każdemu kolejnemu daniu towarzyszyły przygrywki muzykantów, a wraz z pojawieniem się na stole doprawionego wina, wafli i owoców rozpoczynało się przedstawienie. Najpierw podziwiano przerzuty, fikołki i inne popisy akrobatyczne. W programie najprawdopodobniej mogło znaleźć się także imitowanie ptasich treli, sztuczki zręcznościowe czy żonglowanie. Pewnego rodzaju urozmaiceniem były występy śpiewaków akompaniujących sobie na dwóch instrumentach wprowadzonych do użytku w średniowieczu: szarpanej sześciostrunowej lutni w kształcie gruszki oraz pięciostrunowej ­wioli będącej pierwszym instrumentem smyczkowym. Oba strojono kwartami i kwintami, a akompaniament wybrzmiewał albo zgodnie z melodią, albo w odstępie oktawy lub kwinty. Czasem dodawano także burdon – powtarzalny basowy dźwięk o stałym stroju3. Po skończonych występach usuwano stoły, a goście łapali się za ręce, by tańczyć i śpiewać radosne pieśni przy akompaniamencie lutni i wioli, być może także do wtóru bębenka i fletu – zestawu składającego się z małej dwuotworowej piszczałki, na której grało się lewą ręką, i bębenka obsługiwanego prawą. Czasami bębenek przymocowany był do ramienia muzyka tak, by ten mógł uderzać w instrument czołem. Stoły rozstawiano ponownie, gdy nadchodziła kolacja i na weselu pojawiała się kolejna porcja jedzenia, wina i muzyki. Z kolei w porze nieszporów raz jeszcze zjawiał się ksiądz i wszyscy weselnicy udawali się z parą młodą do jej domu. Duchowny błogosławił nowe palenisko, komnatę sypialną oraz małżeńskie łoże, a na koniec nowożeńców. Co ciekawe, matka panny młodej wcześniej sprawdzała dokładnie łóżko, by upewnić się, że żaden zawistnik nie ukrył w nim przedmiotów, które uznawano za szkodliwe dla pożycia małżeńskiego, takich jak dwie połówki żołędzia albo ziarna fasoli. Zabawa zazwyczaj kończyła się nad ranem, ale naprawdę duże wesela mogły trwać nawet kilka dni. Jedno z nich, opisane w romansie Powieść o Flamence, ciągnęło się „kilka tygodni”. Ulice udekorowano wtedy ozdobnymi tkaninami, kadzidła płonęły na wszystkich placach miasta, jako prezenty dla gości weselnych przygotowano „pięćset kompletów szat z purpury dekorowanych złotymi listkami, tysiąc włóczni, tysiąc tarcz i mieczy, tysiąc kolczug i rumaków bojowych”. Sam orszak weselny był „długi na kilka lig”. „Dwustu muzykantów” przygrywało, podczas gdy goście tańczyli, a bajarze opowiadali historie „o Priamie, Helenie, Ulissesie, Hektorze, Achillesie, Dydonie i Eneaszu, Lawinii, Poliniku, Tydeusie i Eteoklesie, Aleksandrze, Kadmosie, Jazonie, Dedalu i Ikarze, Narcyzie, Plutonie i Orfeuszu, Hero i Leandrze, Dawidzie i Goliacie, Samsonie i Dalili, Juliuszu Cezarze, Okrągłym Stole, Karolu Wielkim czy Oliwerze z Verdun”. Święto było „tak rozkoszne jak Raj”. Ceremoniał pogrzebowy Podobnie jak małżeństwo, tak i śmierć miała swój ceremoniał. Dla zamożnych średniowiecznych mieszczan najważniejszym zadaniem w trakcie przygotowań do opuszczenia tego padołu było rozporządzenie swoim majątkiem. Kościół wielokrotnie nie tylko radził, by sporządzać testamenty, ale zachęcał także do czynienia jeszcze za życia darowizn, które miałyby skrócić pobyt darczyńcy w czyśćcu. Kaznodzieja Henri z Provins przytaczał historię biesiadującego w domu przyjaciela człowieka, który wysłał swojego sługę, by ten oświetlał mu drogę do domu i uchronił przed potknięciem się i wpadnięciem w błoto. Gdyby jednak człowiek z lampą szedł za gościem, argumentował Henri, nie byłby w stanie uratować go przed wypadkiem. Podobnie miało być z jałmużną: jeśli ktoś trzymał swoje dobra, by rozdać je po śmierci, jego „latarnia” była za plecami. Jednak mimo tych nawoływań, wielu mieszczan lubiło towarzystwo swojego majątku do samego końca… Momentem tym było ostatnie namaszczenie, po którym Kościół uważał już człowieka za martwego. Chory, który po otrzymaniu sakramentu wyrwał się z objęć śmierci, musiał ciągle pościć i chodzić boso, nie wolno mu było także uprawiać seksu z żoną. Gdzieniegdzie ozdrowieńcy nie mogli nawet zmienić swojego testamentu. Umierający człowiek, który wybitnie bał się piekła, będąc osobą pobożną lub czując się winnym, mógł wyrażać skruchę poprzez prośbę o ułożenie go na ziemi na włosiance posypanej popiołem. W ten sposób postąpił między innymi król Ludwik IX, gdy lekarze stwierdzili, że nic już nie da się dla niego zrobić. Perorował przy tym z taką emfazą o marności ziemskich bogactw i potęg, że doprowadził słuchaczy do łez. Wszystko to nie przeszkodziło mu wyzdrowieć i ruszyć jeszcze na wyprawę krzyżową. Do zdrowia wrócił również syn angielskiego króla Henryka II, książę Henryk, który wcześniej w obliczu śmierci zawiązał sobie sznur wokół szyi i kazał zawlec się do łoża posypanego popiołem. Gdy umierał mieszczanin, wynajmowano specjalnego obwoływacza, który miał za zadanie ogłosić jego śmierć oraz poinformować o miejscu i czasie pogrzebu. Drzwi wejściowe do domu oraz do sypialni zmarłego przystrajano czarną serżą, a dwaj mnisi z pobliskiego opactwa obmywali ciało denata perfumowaną wodą, nacierali je balsamem i maścią oraz okrywali nieboszczyka płóciennym całunem. Na koniec zwłoki zaszywano w skórę zwierzęcą i składano w drewnianej trumnie. Ta, udrapowana czarnym kirem, umieszczana była na katafalku zbudowanym z dwóch długich tyczek i poprzecznych drewnianych desek, a następnie transportowana do kościoła w asyście orszaku pogrzebowego: duchownych i ubranych na czarno żałobników, z głośno i wyraźnie lamentującą wdową i członkami rodziny na czele. Katafalk zatrzymywał się przed wejściem do prezbiterium (jeśli zmarły był księdzem, ciało umieszczano wewnątrz prezbiterium) i odprawiano nabożeństwo żałobne zwane „Dirge” od pierwszego słowa pierwszej antyfony (Dirige). Po mszy duchowny ściągał ornat, okadzał ciało zmarłego i kropił je wodą święconą oraz odmawiał wspólnie z wiernymi Ojcze Nasz. Na koniec ogłaszał całą serię absolucji – modlitw i antyfon zapewniających przebaczenie win i wybawienie od sądu. Po tym wszystkim orszak udawał się na miejsce pochówku. Procesji przewodzili mnisi niosący krzyże, święte księgi oraz kadzielnice; za nimi podążali żałobnicy ze świecami. Tych ostatnich było dużo – biedota miejska miała szansę na jałmużnę w zamian za uczestnictwo w orszaku żałobnym bogatego mieszczanina. Na miejscu ksiądz czynił znak krzyża nad grobem, kropił go wodą święconą i wykopywał w ziemi płytki rowek w kształcie krzyża. Potem przystępowano do właściwego wykopania dołu, a czynności tej towarzyszyły śpiewy psalmów. Na koniec opuszczano trumnę w dół, odmawiano ostatnią kolektę o przebaczenie duszy zmarłego, zasypywano grób i kładziono na nim płaski nagrobek. Ci, których nie stać było na zakup trumny, musieli ją wynajmować, a w ostatnim momencie zwłoki oczywiście wyjmowano i chowano tylko zaszyte w skórę. Po zakończonym pochówku orszak, przy śpiewie siedmiu psalmów pokutnych, wracał do kościoła. Jeszcze przez jakiś czas po pogrzebie bliscy zapalali na grobie świece i znicze, po kilku latach kości mogły jednak zostać wyjęte i przeniesione, by zrobić miejsce następnym zmarłym. Tekst jest fragmentem książki „Życie w średniowiecznym mieście”, Frances i Joseph Gies
PXK4Qc.